Niewydolność serca i systemu

Konieczna jest zmiana modelu opieki nad pacjentami z niedokrwienną chorobą serca.

Publikacja: 10.12.2013 21:17

Uczestnicy debaty „Rz” zastanawiali się, jak radzić sobie z rosnącą liczbą chorych na niewydolność s

Uczestnicy debaty „Rz” zastanawiali się, jak radzić sobie z rosnącą liczbą chorych na niewydolność serca (dyskusja odbyła się w restauracji Amber Room w Pałacu Sobańskich w Warszawie)

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Jeszcze nie tak dawno Polska bardzo słabo radziła sobie z ostrymi zespołami wieńcowymi. Wielu pacjentów umierało. Dzięki między innymi stworzeniu oddziałów kardiologii interwencyjnej ta sytuacja diametralnie się zmieniła. Dzięki wdrożonym procedurom przeżywalność po zawale znacznie wzrosła. To sukces pierwszy. Sukces drugi to wydłużenie życia w Polsce w ciągu ostatnich 15 lat o prawie osiem lat. Żyjemy prawie tyle samo co obywatele USA. Takiej dynamiki nie odnotował żaden kraj europejski. Oba te sukcesy spowodowały jednak lawinowy wzrost liczby pacjentów cierpiących na niewydolność serca. I tu zaczyna się problem.

Okazało się, że choć mamy w Polsce dostępne praktycznie wszystkie nowoczesne metody diagnozowania i leczenia tej choroby, system ochrony zdrowia nie radzi sobie z tak dużą liczbą pacjentów. Właśnie dlatego „Rz" zorganizowała debatę ekspertów na ten temat.

Inspiracją do niej był alarmujący raport „Niewydolność serca – analiza kosztów ekonomicznych" przygotowany przez Instytut Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego w Warszawie.

Niewydolność serca często mylona jest z niewydolnością krążenia. Ta pierwsza to choroba, w której stan serca lub jego nieprawidłowa struktura zaburzają zdolność przepływu krwi. Główne przyczyny niewydolności to: zawał, nadciśnienie, choroba niedokrwienna serca czy wady serca (jak wada zastawkowa). Częstymi powodami są też stany zapalne (u młodszych pacjentów) lub wiek.

Niewydolność sprawia, że serce wadliwie tłoczy krew do całego organizmu. Z tego powodu narządy wewnętrzne cierpią na brak tlenu, a organizm nie ma jak pozbywać się z tkanek produktów przemiany materii. Uszkadzają się powoli narządy wewnętrzne.

Problem jest poważny, jak przekonywała w czasie naszej debaty prof. Jadwiga Nessler, przewodnicząca Sekcji Niewydolności Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. W tej chwili – co podkreśliła – mamy ponad milion zdiagnozowanych pacjentów, czyli dwa razy tyle co pacjentów z chorobą nowotworową. W ciągu najbliższych 20 lat liczba ta wzrośnie prawie o 25 proc.

Co równie ważne, ponieważ choroba dotyka przeważnie pacjentów w starszym wieku, jej początkowe objawy są niezauważalne lub lekceważone przez samych pacjentów, a często także mylone przez lekarzy z innymi schorzeniami. Z powodu niewydolności serca umiera w Polsce rocznie ponad 60 tys. osób.

Tymczasem duszność, łatwe męczenie się, niechęć do wysiłku fizycznego to objawy, które powinny niepokoić każdego, kto je u siebie zauważy.

Niewydolność serca jest główną przyczyną hospitalizacji w Polsce pacjentów po 65. roku życia. To główny powód, dla którego powinniśmy przyjrzeć się, czy wszystkie te hospitalizacje są potrzebne – generują one bowiem niewyobrażalne koszty dla systemu ochrony zdrowia, których można by uniknąć. Wynika to jednoznacznie z naszego raportu – zauważył dr Jerzy Gryglewicz z Uczelni Łazarskiego.

Zgodził się z nim dr Wojciech Matusewicz, prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych: – Wyniki leczenia ostrej choroby wieńcowej mamy najlepsze w Europie. Często winni są sami pacjenci, bo albo lekceważą objawy, albo – co gorsze – jak tylko poczują się lepiej, zaraz przestają w sposób świadomy zażywać leki. A trzeba podkreślić, że dysponujemy w Polsce praktycznie wszystkimi nowoczesnymi lekami pomagającymi tę chorobę leczyć i stabilizować.

Państwo stara się robić wiele, ale wciąż za wydatkami nie nadąża organizacja systemu opieki nad pacjentami z niewydolnością serca. Wydatki na hospitalizację w kardiologii wzrosły w ciągu ostatnich kilku lat z 1 do prawie 3 mld zł. Z tej kwoty 630 mln to koszty hospitalizacji pacjentów z niewydolnością serca. Większość pacjentów z tym schorzeniem trafia do szpitali w trybie nagłym na oddziały wewnętrzne i kardiologiczne. Nikły procent zaś na oddziały geriatryczne.

W ramach opieki ambulatoryjnej leczyliśmy niecałe 100 tys. pacjentów, co kosztowało jedynie około 10 mln zł.

Anna Szczerbak, prezes zarządu NAFIS SA, sieci specjalistycznych szpitali kardiologicznych, podkreślała, że za niska jest wycena porad ambulatoryjnych i zbyt mała dostępność do tych świadczeń, co powoduje, że lekarzom opłaca się bardziej kierować pacjentów do szpitala, niż zajmować się nimi w poradni kardiologicznej w trybie ambulatoryjnym. Ważna jest także prawidłowa diagnostyka chorób układu krążenia na poziomie podstawowej opieki zdrowotnej, ale to wymaga zmniejszenia liczby pacjentów przypadających na jednego lekarza oraz zmiany systemu wynagrodzenia, tak aby premiował dodatkowe czynności czy efekt diagnostyczno-terapeutyczny.

Wszyscy obecni na debacie eksperci zgodzili się całkowicie z wnioskiem wynikającym z raportu, że konieczna jest zmiana modelu opieki nad chorymi z niewydolnością serca poprzez utworzenie nowego świadczenia: „kompleksowej ambulatoryjnej opieki specjalistycznej nad pacjentem z niewydolnością serca". Takie rozwiązanie poparła także prof. Nessler, zwracając uwagę również na konieczność zwiększenia liczby świadczeń związanych z rehabilitacją pacjentów. – To bardzo ważny, a niedoceniany element opieki nad nimi – podkreśliła. Według najnowszych danych NFZ, świadczeń rehabilitacyjnych udzielono jedynie 3 proc. pacjentów z niewydolnością serca.

Co równie ważne, to konieczność stałej edukacji tej grupy pacjentów. Sukces w leczeniu tej choroby zależy bowiem w dużym stopniu od świadomości samych zainteresowanych, od samodyscypliny, przyjmowania właściwych leków, we właściwych dawkach.

Prof. Nessler podkreśliła potrzebę zwiększenia dostępności do elektrostymulacji lewej komory serca. W tej chwili bowiem według ostrożnych szacunków tylko 4 proc. pacjentów ma wszczepione specjalistyczne urządzenia, a powinna je mieć jedna czwarta wszystkich.

Drugim biegunem – zdaniem prof. Nessler – są interniści, którzy powinni uważniej przyglądać się pacjentom po 60. roku życia, a następnie mogliby część z nich, tych z łagodniejszą postacią choroby, leczyć w przychodniach rejonowych.

Do Polski, o czym mówił także dr Matusewicz, na coraz większą skalę wkraczają technologie nielekowe walki z niewydolnością serca. Jest ich kilka, ale ze względu na brak badań porównawczych są o wiele trudniejsze do oceny. Niewątpliwie jednak w niedalekiej przyszłości staną się bardzo istotną częścią leczenia.

Dr Matusewicz i dr Gryglewicz powołali się na modelowy system opieki nad pacjentami z HIV i AIDS, jaki stworzono w Polsce. Gdyby udało się stworzyć podobny system (diagnozy, rejestracji, badań, leczenia) dla pacjentów z niewydolnością serca, byłoby to ideałem. Pozwoliłoby unieszkodliwić bombę zegarową, która już tyka. Nie możemy jako państwo dopuścić do tego, że uratowani dzięki nowoczesnej kardiologii interwencyjnej czy edukacji zdrowotnej pacjenci będą umierali nie z powodu braku środków czy leków, ale systemu, który nie umie im pomóc.

Jeszcze nie tak dawno Polska bardzo słabo radziła sobie z ostrymi zespołami wieńcowymi. Wielu pacjentów umierało. Dzięki między innymi stworzeniu oddziałów kardiologii interwencyjnej ta sytuacja diametralnie się zmieniła. Dzięki wdrożonym procedurom przeżywalność po zawale znacznie wzrosła. To sukces pierwszy. Sukces drugi to wydłużenie życia w Polsce w ciągu ostatnich 15 lat o prawie osiem lat. Żyjemy prawie tyle samo co obywatele USA. Takiej dynamiki nie odnotował żaden kraj europejski. Oba te sukcesy spowodowały jednak lawinowy wzrost liczby pacjentów cierpiących na niewydolność serca. I tu zaczyna się problem.

Pozostało 91% artykułu
Ochrona zdrowia
Obturacyjny bezdech senny – choroba niedoceniana
Ochrona zdrowia
Ćwiek-Świdecka: Kobiety kupują pigułki „dzień po” jak wtedy, gdy nie było recept
Ochrona zdrowia
Gdańskie centrum sportu zamknięte do odwołania. Znaleziono groźną bakterię
Ochrona zdrowia
Rewolucja w kodeksie etyki lekarskiej? Wykreślone ma być jedno ważne zdanie
Ochrona zdrowia
Izabela Leszczyna: WOŚP nie ma nic wspólnego z wydolnością systemu ochrony zdrowia