Łączna kwota zobowiązań wszystkich szpitali prowadzonych w formie samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej (SP ZOZ) na koniec III kwartału 2024 r. wyniosła 22,4 mld zł, z czego 3 mld zł stanowiły zobowiązania wymagalne, czyli takie, które nie zostały uregulowane pomimo upływu terminu płatności. Niemal jedna trzecia zadłużenia szpitali publicznych to zobowiązania szpitali powiatowych. Ich wysokość na dzień 30 września 2024 r. to 8,2 mld zł wobec 7,2 mld zł rok wcześniej – wynika z danych przekazanych „Rz” przez Ministerstwo Zdrowia.
– Wzrost zadłużenia zawsze źle świadczy o kondycji systemu – mówi Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych (OZPSP). W oparciu o sprawozdania przekazywane przez placówki medyczne do Centrum e-Zdrowia co kwartał OZPSP przygotował własne wyliczenia dotyczące stanu zadłużenia podmiotów zakwalifikowanych do sieci szpitali.
Czytaj więcej
Sytuacja finansowa szpitali powiatowych jest coraz trudniejsza. Samorządowcy wskazują przyczyny k...
Jak rośnie zadłużenie szpitali
Z wstępnych danych za IV kwartał 2024 r. wynika, że zadłużenie szpitali rok do roku wzrosło o ok. 1,5 mld zł i wyniosło 19,534 mld zł. To zestawienie w oparciu o informacje z 363 szpitali I, II i III stopnia, które złożyły sprawozdania (85 proc.). Dorota Gołąb-Bełtowicz, analityk OZPSP, zwraca uwagę na kwestię struktury kosztów i zobowiązań w szpitalach I stopnia. To szpitale, które udzielają świadczeń zdrowotnych w kilku podstawowych specjalnościach medycznych, a jednocześnie – najczęściej placówki powiatowe, które mają w swoich strukturach szpitalne oddziały ratunkowe. Średnio 66 proc. kosztów takich szpitali to koszty osobowe, czyli wynagrodzenia etatowe z pochodnymi i kontrakty, a udział pozostałych kosztów to ok. 33,6 proc. Jeżeli chodzi o zadłużenie, to odsetek zobowiązań związanych z wynagrodzeniami wynosi 24,6 proc., a w przypadku dostaw i usług to 45,6 proc. Co wynika z tych danych? – Aby regularnie wypłacać wynagrodzenia pracownikom, szpitale muszą zwiększać zadłużenie u swoich dostawców albo korzystać z kredytów – mówi Gołąb-Bełtowicz.
Jak uzupełnia, coraz więcej szpitali próbuje się też układać z ZUS-em w sprawie odroczenia terminu płatności składek. – To oznacza, że osiągnięto granicę, której dyrektorzy nie są w stanie przekroczyć bez dodatkowego wsparcia. A liczba takich podmiotów stale rośnie – podkreśla.