Szef resortu zdrowia mówił, że IV fala, która dotarła do Polski, jest obecnie na etapie rozpędzania się.
Na razie liczby potwierdzanych dobowo zakażeń zgadzają się z wcześniejszymi prognozami - pod koniec września miało ich być około 1 tys. dziennie. Według prognoz na październik, pod koniec miesiąca będzie ich mniej więcej 5 tysięcy.
Wprowadzenie twardego lockdownu prawdopodobne w granicach błędu statystycznego.
Niedzielski zauważył, że mimo iż mamy do czynienia z bardziej agresywnym wariantem Delta, przyrost zakażeń nie jest tak duży jak w ubiegłym roku i jest to zasługa szczepień.
Większe przyrosty, nawet w okolicach 50 procent, notuje się w regionach, gdzie wskaźnik zaszczepienia jest najniższy - na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu.
Apogeum IV fali ma nastąpić w listopadzie, ale możliwe jest jego przesunięcie na grudzień. Co do liczby zakażeń, jaka może wówczas wystąpić, ośrodki badawcze wskazują bardzo dużą rozbieżność.
- Równie dobrze może być 10 tys., jak i nawet 40 tys. zakażeń. Cały czas to pewna „gra parametrów”, z jakimi mamy do czynienia. Ile osób jest szczepionych? Jak wygląda tzw. dyscyplina społeczna, czyli np. noszenie maseczek, zachowywanie dystansu, dezynfekcja? - mówił Niedzielski.
Pytany o ewentualne zaostrzenie obowiązujących dziś restrykcji szef resortu zdrowia nie wykluczył żadnych scenariuszy. Podkreślił jednak, że liczba zakażeń nie będzie podstawowym kryterium decydującym o zmianach zasad - obecnie większe znaczenie ma liczba hospitalizowanych pacjentów.
- Aby restrykcje zostały zaostrzone, musiałoby nastąpić takie przyspieszenie pandemiczne, które jest zupełnie odbiegające od podstawowej ścieżki, którą założyliśmy - mówił Niedzielski.
Pytany o możliwość ponownego wprowadzenia twardego lockdownu stwierdził, że to prawdopodobieństwo w granicach błędu statystycznego.