Dzieci jeżdżą na operacje serca do Monachium. Operuje tam profesor Edward Malec. W ubiegłym roku, po ostrym konflikcie z kolegami, wyjechał z uniwersyteckiego szpitala dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu. – Sytuacja była tak napięta, że zagrażała szpitalowi – mówi Maciej Kowalczyk, dyrektor placówki.
Do dzisiaj profesor Malec zoperował za granicą trzydzieścioro dzieci. Kolejne pięćdziesiąt czeka w kolejce. – Rodzice mają do mnie zaufanie, dzwonią nawet, by wykonać proste operacje, a ja nikomu nie odmawiam pomocy – mówi prof. Malec.
Zupełnie inaczej te wyjazdy traktują lekarze w Polsce.
– Operacje w kraju są wykonywane na tym samym poziomie, co za granicą. Nie trzeba na nie wydawać jak na zabiegi w Niemczech wielkich pieniędzy – denerwuje się prof. Marian Zembala, szef Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
– Po wyjeździe profesora w Prokocimiu nie spadła skuteczność leczenia – zaznacza prof. Bohdan Maruszewski, krajowy konsultant ds. kardiochirurgii dziecięcej. – Te wyjazdy bulwersują całe środowisko kardiochirurgów w Polsce.