Reklama
Rozwiń
Reklama

Serce dla dziecka za 60 tysięcy

Rodzice płacą za wyjazd na zabieg, który za darmo można wykonać w Polsce. – Wszystko dla dziecka – tłumaczą

Publikacja: 04.03.2008 03:21

Serce dla dziecka za 60 tysięcy

Foto: Rzeczpospolita

Dzieci jeżdżą na operacje serca do Monachium. Operuje tam profesor Edward Malec. W ubiegłym roku, po ostrym konflikcie z kolegami, wyjechał z uniwersyteckiego szpitala dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu. – Sytuacja była tak napięta, że zagrażała szpitalowi – mówi Maciej Kowalczyk, dyrektor placówki.

Do dzisiaj profesor Malec zoperował za granicą trzydzieścioro dzieci. Kolejne pięćdziesiąt czeka w kolejce. – Rodzice mają do mnie zaufanie, dzwonią nawet, by wykonać proste operacje, a ja nikomu nie odmawiam pomocy – mówi prof. Malec.

Zupełnie inaczej te wyjazdy traktują lekarze w Polsce.

– Operacje w kraju są wykonywane na tym samym poziomie, co za granicą. Nie trzeba na nie wydawać jak na zabiegi w Niemczech wielkich pieniędzy – denerwuje się prof. Marian Zembala, szef Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.

– Po wyjeździe profesora w Prokocimiu nie spadła skuteczność leczenia – zaznacza prof. Bohdan Maruszewski, krajowy konsultant ds. kardiochirurgii dziecięcej. – Te wyjazdy bulwersują całe środowisko kardiochirurgów w Polsce.

Reklama
Reklama

Jedna operacja kosztuje przynajmniej 16 tys. euro (ponad 60 tysięcy złotych), do tego dochodzą koszty pobytu rodziców w klinice w Monachium: 45 euro za każdy dzień.

Wokół zbierania pieniędzy na operacje serca w Monachium powstał już cały ruch społeczny: rodzice piszą blogi, uczestniczą w dyskusjach na forach, organizują koncerty. „Prof. Edward Malec to nasz cudotwórca, który ratuje życie naszej córeczki od samego początku. Tylko w jego ręce chcemy po raz kolejny oddać nasze dziecko. Zwracamy się o pomoc w sfinansowaniu operacji naszego dziecka” – piszą rodzice dwuletniej Julki. „Czytam twoją relację ze łzami w oczach” – odpowiadają rodzice innych dzieci.

Nie robię reklamy. Ale nikomu, kto prosi o operację, nie odmawiam prof. Edward Malec kardiochirurg

Profesor Malec jest otoczony prawdziwą miłością rodziców. W sobotę w Krakowie odebrał Order Uśmiechu. – Dla nas profesor Malec to dobro narodowe, cud, który spotkał nas i nasze dzieci

– mówi Beata Kulesza, jedna z matek z fundacji „Serce dziecka”. – Bardzo sobie cenię kontakt z rodzicami, uważam, że oni i ich dzieci są ważniejsi niż lekarze i asystenci – mówi prof. Malec.

Jednak to, co wzrusza rodziców, budzi prawdziwe oburzenie lekarzy. – Część rodziców jest przekonana, że w Polsce takich operacji, po wyjeździe profesora Malca, nie ma już kto wykonywać. Nic bardziej błędnego: robi się je nadal, w Krakowie i Łodzi – mówi prof. Maruszewski.

Reklama
Reklama

– Rodzice tworzą dwór zapatrzony w prof. Malca – uważają lekarze.Chociaż rodzice na oficjalnych stronach internetowych wystrzegają się pisania, że operacji nie da się w Polsce wykonać, to już koncerty na rzecz dzieci są organizowane pod hasłem: „Pomóżmy im ocalić życie. Pozwólmy, by ich serce mogło bić”.

Dlaczego rodzice nie chcą, by dzieci były operowane w Polsce? – Nikt takiego doświadczenia nie ma, a ja nie chcę, by ktoś uczył się operować na sercu mojego dziecka – mówi jedna z matek. – Profesor zna naszego synka. Poza tym w Prokocimiu operowane są dzieci słabe, pozostałe muszą czekać, a nasz synek radzi sobie z wadą serca. I w końcu: w Prokocimiu nasze dziecko nie było nawet przyjmowane na konsultacje – wylicza Piotr Kruczek, tata 1,5-rocznego Bartusia.

Dyrektor Kowalczyk przyznaje, że kolejka jest od lat, ale zaznacza, że klinika pod nowym kierownictwem operuje tyle samo dzieci, co do tej pory. – Zdarzyło się, że dziecko przygotowane już do operacji w Krakowie zostało zabrane dosłownie dzień przed nią i wysłane do Monachium. W tym czasie mógłbym operować inne dziecko – oburza się prof. Janusz Skalski, który przejął klinikę po prof. Malcu.

– Nie zabiegam o te przyjazdy, nie robię reklamy – odpowiada prof. Malec. – Nikt, kto tego nie przeżył, nie rozumie, co czują rodzice chorego dziecka i ile są w stanie mu poświęcić.

Dzieci jeżdżą na operacje serca do Monachium. Operuje tam profesor Edward Malec. W ubiegłym roku, po ostrym konflikcie z kolegami, wyjechał z uniwersyteckiego szpitala dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu. – Sytuacja była tak napięta, że zagrażała szpitalowi – mówi Maciej Kowalczyk, dyrektor placówki.

Do dzisiaj profesor Malec zoperował za granicą trzydzieścioro dzieci. Kolejne pięćdziesiąt czeka w kolejce. – Rodzice mają do mnie zaufanie, dzwonią nawet, by wykonać proste operacje, a ja nikomu nie odmawiam pomocy – mówi prof. Malec.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Reklama
Ochrona zdrowia
Prezes NFZ o finansowaniu ochrony zdrowia: Umowy są opłacane z pełną regularnością
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Ochrona zdrowia
„Zdrowie to znacznie więcej niż pacjent, lekarz i szpital”
Ochrona zdrowia
Szpital w Lublińcu bankrutuje. Powiat chce go wydzierżawić
Ochrona zdrowia
Ministerstwo Zdrowia chce ograniczyć zarobki lekarzy. Znamy propozycje resortu
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Ochrona zdrowia
Młodzi lekarze bez stażu podyplomowego?
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama