- Nie ma jeszcze powodów, żeby ogłaszać sukces. Ale już możemy mówić, że środowisko transplantologów i anestezjologów potrafiło jakoś przełamać kryzys, który mieliśmy jeszcze dwa miesiące temu - mówi prof. Wojciech Rowiński, krajowy konsultant ds. transplantologii.
Szef Poltransplantu prof. Janusz Wałaszewski wyjaśnia, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy zorganizowano kilkadziesiąt konferencji propagujących przeszczepy. - Jeśli obecne trendy się utrzymają, to może do końca roku uda nam się wrócić do liczby przeszczepów, która była w zeszłym roku - mówi prof. Wałaszewski.
Po kryzysie transplantologii z początku tego roku trendy powoli się odwracają. Zmniejsza się kolejka czekających na przeszczep nerki: z 1217 w kwietniu do 1130 w czerwcu. Na serce czekają 244 osoby, miesiąc wcześniej było ich 249. To dobrze, choć w styczniu kolejka była znacznie krótsza: liczyła równo200 osób.
- Jeszcze dużo czasu trzeba, by nadrobić zaległości - mówi prof. Dariusz Patrzałek, koordynator Poltransplantu na Dolnym Śląsku. - Co prawda w czerwcu w moim ośrodku było tyle przeszczepów co rok temu. Ale ani w kwietniu, ani w maju nie działo się nic: nie wykonaliśmy ani jednej operacji.
Do załamania w transplantologii doszło po kilku artykułach oskarżających lekarzy m.in. o handel organami (napisanych na podstawie informacji od lekarza, który jest oskarżony o składanie fałszywych zeznań) i po konferencji, podczas której minister sprawiedliwości informował o zatrzymaniu kardiochirurga Mirosława G.- Nasze środowisko nigdy nie zostało przeproszone za fałszywe oskarżenia -dodaje prof. Patrzałek.