Lekarze uznali, że prawa, które im przysługują, rozrzucone po różnych aktach prawnych, trzeba zebrać w jednym miejscu. Wczoraj w Krakowie ogłosili Kartę praw lekarza.
– Istnieje Karta praw pacjenta, a częściej mówi się o obowiązkach medyków niż o ich uprawnieniach – wyjaśnia Marcin Mikos z Polskiego Towarzystwa Prawa Medycznego, które wraz z krakowskim samorządem lekarskim i Katedrą Prawa UJ opracowało dokument.
Autorzy karty wskazują, jakie sytuacje nie są odpowiednio regulowane przez prawo. – Lekarze, zwłaszcza w pogotowiu czy na oddziałach ratunkowych, bardzo często padają ofiarą agresji ze strony pacjentów. Pacjenci i ich rodziny bywają zdenerwowani, zdarza się, że są pod wpływem alkoholu – mówi „Rz” Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej.
Według autorów karty z agresją spotyka się od kilkunastu do nawet 40 proc. medyków – zależnie od środowiska, w którym pracują. Dlatego powinni mieć taką samą ochronę jak funkcjonariusze publiczni. Co by to dało? Gdy ktoś narusza nietykalność osobistą „zwykłego” człowieka, prokurator bada przede wszystkim, do jak poważnych obrażeń doszło. Gdy zaatakowany zostaje funkcjonariusz publiczny, to za sam atak grożą nawet trzy lata więzienia.
– Obowiązki mamy takie same jak funkcjonariusze publiczni. Powinniśmy też mieć takie same prawa – uważa Jolanta Orłowska-Heitzman, naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy.