Protest lekarzy. Możemy dostać receptę bez refundacji

W przychodni możemy dostać receptę bez refundacji, czyli za leki możemy zapłacić pełną cenę

Publikacja: 01.07.2012 20:35

Protest lekarzy. Możemy dostać receptę bez refundacji

Foto: Nowa Trybuna Opolska, Sławomir Mielnik Sławomir Mielnik

Spór lekarzy z rządem może przybrać kilka form. Medycy będą korzystali z recept, na których nie ma informacji, jaki jest poziom refundacji. Już wcześniej wydrukowali kilka milionów takich druków, można je też pobrać ze stron internetowych protestujących instytucji (obok OZZL i NIL także Stowarzyszenie Lekarzy Praktyków i Porozumienie Zielonogórskie).

Związki zawodowe zachęcają też medyków do powrotu do pieczątek „refundacja do decyzji NFZ" przybijanych na receptach w styczniu, w czasie sporu o ustawę refundacyjną. Najłagodniejsza z form protestu to używanie nazw międzynarodowych leków (taką receptę pacjent może zrealizować). Proponują też, by lekarze nie wpisywali na receptach kodu oddziału NFZ lub po prostu wypisywali leki, które nie są refundowane.

Na pewno gabinety, być może przychodnie

Protest będzie prawdopodobnie odczuwalny w przychodniach prywatnych: tam lekarze mają indywidualne umowy z NFZ na przepisywanie recept z refundacją. Mimo że poprzednie umowy były ważne do końca czerwca, nadal bardzo wielu medyków takich umów nie podpisało. - Z naszych informacji wynika, że połowa lekarzy w prywatnych przychodniach ma takie umowy - deklarował na konferencji prasowej Bartosz Arłukowicz. - Nie obserwujemy eskalacji protestu ani tego, by pacjenci byli odsyłani bez refundowanego leku - mówił.

Choć to dziś pacjenci odczują protest na własnej skórze, nikt nie potrafi ocenić, czy rozprzestrzeni się też na przychodnie publiczne. Mimo ustępstw NFZ zaproponowane przez Fundusz umowy budzą kontrowersje.

Podstępna kara NFZ?

Narodowy Fundusz Zdrowia zapewnia, że usunął większość kar z umów na przepisywanie recept refundowanych. - Zrealizowaliśmy osiem z dziesięciu postulatów lekarzy. Wydaje mi się, że to dość dużo - mówiła  Agnieszka Pachciarz. W umowach nie ma m.in. zapisu, że lekarz, który popełni błąd na recepcie, musi zwrócić kwotę nienależnej refundacji. Zamiast tego zapisano jednak inną karę: 200 złotych za błędną receptę. - Kary są zarezerwowane tylko dla drastycznych przypadków - zapewnia Pachciarz.

Tyle że to lekarzy nie przekonuje. Szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel wyliczył, że lekarz, który popełniłby jedną niezawinioną pomyłkę dziennie, musiałby zapłacić co miesiąc 4 tysiące złotych kary. Dodaje, że kary grożące lekarzom nie spadły, lecz wzrosły. - NFZ rzadko przeznacza na refundację pojedynczego leku ponad 200 zł. Z reguły są to kwoty rzędu 10, 17, 35 złotych. To znaczy, że kara zaproponowana przez NFZ jest jeszcze bardziej dotkliwa niż obowiązek zwracania kwoty nienależnej refundacji - uważa Bukiel. - Prezes NFZ zastawiła na nas pułapkę - dodaje.

Lekarze chcą być jedyną grupą zawodową, która jest wyłączona z jakiejkolwiek odpowiedzialności. - Przecież mówimy o kontroli wydatków sięgających 11 miliardów złotych - odpowiada Bartosz Arłukowicz.

Liczy się zaufanie

Arłukowicz mówił w niedzielę, że winę za protest ponoszą związki zawodowe z Krzysztofem Bukielem na czele. Przeciwstawiał jego radykalną postawę stanowisku Naczelnej Rady Lekarskiej. „Wiceprezes Konstanty Radziwiłł jest spychany na margines" - oburzał się.

Jednak w rzeczywistości Naczelna Rada Lekarska uczestniczy w proteście: na stronach internetowych umieściła ulotkę dla pacjentów (każdy medyk może ją wydrukować i zawiesić w gabinecie), w której tłumaczy przyczyny sporu. Nie odnosi się w ogóle do kar za przepisywanie leków. Wymienia inne przyczyny sporu: skrócenie listy leków refundowanych, ograniczenie refundacji tylko do tych wskazań, które są ujęte w dokumentach rejestracyjnych (lekarz, kierując się wiedzą medyczną, często przepisuje leki w wielu sytuacjach, które w dokumentach nie są zapisane - np. intuicyjnie, bez opierania się na badaniach laboratoryjnych, przepisywane są antybiotyki).

„Mamy nadzieję, że szybko uzyskamy zmianę przepisów przywracających w ochronie zdrowia normalność i prawidłowe, oparte na zaufaniu, a nie na biurokratycznej podejrzliwości, relacje pacjentów z ich lekarzami" - piszą lekarze w ulotkach.

Spór lekarzy z rządem może przybrać kilka form. Medycy będą korzystali z recept, na których nie ma informacji, jaki jest poziom refundacji. Już wcześniej wydrukowali kilka milionów takich druków, można je też pobrać ze stron internetowych protestujących instytucji (obok OZZL i NIL także Stowarzyszenie Lekarzy Praktyków i Porozumienie Zielonogórskie).

Związki zawodowe zachęcają też medyków do powrotu do pieczątek „refundacja do decyzji NFZ" przybijanych na receptach w styczniu, w czasie sporu o ustawę refundacyjną. Najłagodniejsza z form protestu to używanie nazw międzynarodowych leków (taką receptę pacjent może zrealizować). Proponują też, by lekarze nie wpisywali na receptach kodu oddziału NFZ lub po prostu wypisywali leki, które nie są refundowane.

Pozostało 80% artykułu
Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"