Branży narciarskiej grozi katastrofa. Za dwie dekady w Alpach zabraknie śniegu

Zmiany klimatu niosą katastrofę. Ośrodki alpejskie będą mogły działać w obecny sposób jeszcze tylko przez dekadę lub dwie. Potem w górach zabraknie śniegu – twierdzi wiodący organizator wyjazdów zimowych z Wielkiej Brytanii.

Publikacja: 28.05.2023 00:31

Dolomity są najchętniej odwiedzaną częścią Alp przez narciarzy z Polski

Dolomity są najchętniej odwiedzaną częścią Alp przez narciarzy z Polski

Foto: Dolomiti Superski

John Mansell, dyrektor operacyjny w Hotelplan UK, spółce matce biura podróży Inghams, zajmującego się organizowaniem wyjazdów narciarskich, mówił w czasie konferencji organizacji reprezentującej brytyjskie biura podróży i agentów turystycznych, ABTA, że turystyka narciarska za 10 lub 20 lat będzie wyglądać zupełnie inaczej niż obecnie. – Zmiany klimatu są dla branży narciarskiej katastrofą. Śnieg topnieje, średnia temperatura w Alpach rośnie, a linia śniegu szybko się cofa – cytuje go portal Travel Weekly. Jak dodawał Mansell, sezon narciarski jest o miesiąc krótszy niż w latach 70., a lodowce górskie topnieją i należy liczyć się z tym, że do końca stulecia znikną.

Czytaj więcej

Europejska Komisja Podróży: Turystyka ma mniej szkodzić klimatowi. Wprowadzamy plan

Mansell mówi o „błędnym kole” – temperatury rosną, lód topnieje, zwiększają się opady, które zmywają jeszcze więcej lodu, a odsłonięte skały się nagrzewają, co znów przyczynia się do topnienia śniegu. Jeśli deszczu jest za dużo, śnieg staje się niestabilny i powoduje lawiny.

Ośrodki narciarskie podejmują drastyczne działania, aby przetrwać. – Wiele ośrodków „uprawia” śnieg, zasłaniając go odblaskową folią. Inni przenoszą go do zacienionych dolin, aby zachować go jak najwięcej na następny rok, ale to wszystko jest kosztowne i pracochłonne – opowiada Mansell. W wielu kurortach robi się sztuczny śnieg, co jest bardzo kosztowne i nieekologiczne, bo do wyprodukowania jednego metra sześciennego śniegu potrzeba 400 litrów wody, chociaż pojawiła się ostatnio nowa technologia, która pozwala wyprodukować dwa razy więcej białego puchu przy o połowę mniejszym zużyciu wody. Ale to tylko przedłużanie agonii.

Zdaniem Mansella, wiele ośrodków położonych niżej może mieć problemy finansowe. Dlatego oferują inne aktywności niż narty – wędrówki, jazdę na rowerze, wspinaczkę, spa.

Inghams i Hotelplan pracują nad tym, by stać się zrównoważonym biznesem. Firma jest sygnatariuszem Deklaracji z Glasgow w sprawie działań na rzecz klimatu w turystyce, którą podpisało 800 podmiotów z sektora. W dokumencie zobowiązały się do 50-procentowej redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2030 roku i osiągnięcia „zero netto” do 2050 roku.

John Mansell, dyrektor operacyjny w Hotelplan UK, spółce matce biura podróży Inghams, zajmującego się organizowaniem wyjazdów narciarskich, mówił w czasie konferencji organizacji reprezentującej brytyjskie biura podróży i agentów turystycznych, ABTA, że turystyka narciarska za 10 lub 20 lat będzie wyglądać zupełnie inaczej niż obecnie. – Zmiany klimatu są dla branży narciarskiej katastrofą. Śnieg topnieje, średnia temperatura w Alpach rośnie, a linia śniegu szybko się cofa – cytuje go portal Travel Weekly. Jak dodawał Mansell, sezon narciarski jest o miesiąc krótszy niż w latach 70., a lodowce górskie topnieją i należy liczyć się z tym, że do końca stulecia znikną.

Nowe Trendy
Rowerem do Polski - sposób urzędnika na promowanie naszego kraju
Nowe Trendy
Polska przyroda i zabytki w krainie tulipanów. Jubileusz ogrodów pod Amsterdamem
Nowe Trendy
Brytyjska branża turystyczna: Brakuje pracowników i zrównoważonej gospodarki
Nowe Trendy
Co piąty turysta przyjechał do Polski z zagranicy. Najwięcej z Niemiec
Nowe Trendy
Minister od turystyki, Piotr Borys, nie zostanie prezydentem
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO