Austriacki polityk i hotelarz uważa, że kolejki górskie są w mediach niesłusznie przedstawiane jako niszczące środowisko. Jego zdaniem, zamiast „atakować wyciągi”, powinno się ostrzegać przed korzystaniem z wycieczek lotniczych i rejsów morskich.
Wyjątkowo ciepła pogoda tej zimy sprawia, że w niektórych regionach austriackich Alp nie ma warunków od uprawiania narciarstwa. To niedobry prognostyk dla sezonu zimowego, choć na razie klienci nie odwołują przyjazdów.
Najwięcej, bo 27 procent, rezerwacji wyjazdów na ferie zimowe z biurami podróży to rezerwacje dotyczące Egiptu. Na drugim miejscu klienci wybierali kierunki egzotyczne (13 procent), a na trzecim (ponad 10 procent) narciarskie – podaje agent turystyczny Travelplanet.pl.
Z połączenia kolejkami ośrodków narciarskich w Szwajcarii i we Włoszech powstanie największy region narciarski świata. Wystarczy zbudować 10-kilometrowy wyciąg z Champoluc i Matternhornu do Zermatt.
Wyjazdów na narty z Wielkiej Brytanii będzie w tym roku więcej niż przed pandemią koronawirusa - wynika z raportu Post Office Ski Resort. Klientów nie odstraszają ani rosnące ceny, ani spadająca wartość funta.
Tylko dwa, trzy dni na nartach? W dobie konieczności ograniczania wydatków to może być rozwiązanie. Oczywiście tylko dla tych, którym podróż w góry nie zabierze więcej czasu niż kilka godzin.
Mamy 40 tysięcy ambasadorów, którzy mówią i świadczą o naszej jakości i to jest najlepszy marketing na świecie - mówi Maciej Szpot, założyciel biura podróży BFC, które w tym roku obchodzi 30-lecie działalności.
Choć przez Europę przetacza się kryzys, miłośnicy zimowego wypoczynku nie rezygnują z wyjazdów do Austrii. Na okres od grudnia do połowy stycznia chętnych jest wielu. Widać jednak, że rezerwują w ostatniej chwili, a ich pobyty są krótsze niż zazwyczaj.
Turyści, którzy przyjadą w szwajcarskie góry z zagranicy pociągiem, zostaną za to wynagrodzeni rabatami na karnety narciarskie, wypożyczenie sprzętu i zakupy w niektórych sklepach.