James Webb Space Telescope będzie 100 razy potężniejszy niż starzejący się Hubble. Ma polecieć na orbitę we wrześniu 2015 roku. Poleci, jeżeli NASA znajdzie dodatkowe 1,5 mld dolarów na budowę i transport supernowoczesnego obserwatorium. Ujawnia to najnowszy raport agencji sporządzony na życzenie Senatu.
Początkowo koszt uruchomienia teleskopu Jamesa Webba szacowano na 3,5 mld dolarów. W 2008 roku okazało się, że będzie trzeba wydać 5 mld. Nowe dane mówią o jeszcze wyższej kwocie. Owe 6,5 mld dolarów to wariant optymistyczny – o ile NASA znajdzie 250 mln dolarów rocznie na podtrzymanie prac technicznych. Jeżeli nie, całe przedsięwzięcie nie tylko będzie jeszcze droższe, ale w dodatku się opóźni. Według oryginalnego planu James Webb Space Telescope miał znaleźć się na orbicie w 2007 r.
– Wątpię, żebyśmy znaleźli brakujące 250 mln dolarów – przyznaje jeden z szefów agencji Chris Scolese.
Budżet NASA na 2011 rok to ok. 19 mld dolarów. Szefowie agencji przyznają z rozbrajającą szczerością – jesteśmy naukowcami, a nie księgowymi, pomyliliśmy się przy obliczaniu kosztów uruchomienia nowego teleskopu. Kalkulacje „nie brały pod uwagę rzeczywistych potrzeb, a menedżerowie nie zdawali sobie sprawy, jak bardzo nieadekwatny jest budżet” – informuje raport. Jak dodaje Scolese, agencja przegląda teraz inne prowadzone programy, ponieważ istnieje podejrzenie, iż one również będą wymagały zastrzyku pieniędzy.
Jak zapewniają szefowie NASA, pomyłka w obliczeniach finansowych nie ma związku z postępem prac technicznych. James Webb Space Telescope jest budowany we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA) oraz jej kanadyjskim odpowiednikiem. Ma pozwolić na obserwacje najdalszych i najstarszych gwiazd oraz odległych galaktyk, które powstały jako pierwsze po Wielkim Wybuchu. Umożliwi również dokładne badanie globów podobnych do Ziemi, na których mogło rozwinąć się życie.