W ciągu kilku minut można sprawdzić, jak się wygląda w tuzinie sweterków, nie ruszając się sprzed lustra. Można przymierzyć sukienki z kilkunastu sklepów bez wychodzenia z domu i przetrząsania półek i wieszaków w poszukiwaniu odpowiedniego rozmiaru.
Brzmi jak marzenia mężczyzn robiących zakupy z żonami? Taka technologia już istnieje i jest wykorzystywana przez kilka sklepów. Starsze wersje opierają się na czujniku Kinect – tym samym, który Microsoft dołącza do swojej konsoli gier. Najnowszy pomysł, dzieło inżynierów z Uniwersytetu Surrey, firmy Bodymetrics i London College of Fashion, używa standardowych kamer wideo – takich jak zamontowane w laptopach czy telefonach komórkowych.
Rozmiar ma znaczenie
Pomysł na skaner ciała to efekt spostrzeżenia, że na rynku online sklepy z ubraniami radzą sobie słabo w porównaniu z innymi branżami – muzyki, elektroniki, książek – gdzie sprzedaż online dominuje. Według danych amerykańskiej firmy ComScore zaledwie 14 proc. wszystkich wydatków online to zakupy ciuchów.
– W 2011 roku zakupiono online ubrania za 6 mld dolarów. Jednak 30 proc. tych rzeczy zwrócono, ponieważ ludzie nie mieli jak ich przymierzyć – mówił Eoghan O’Sullivan z firmy Von Bismark, która opracowała jeden z systemów wirtualnego lustra.
Podobnego zdanie jest Philip Delamore z London College of Fashion: – Klienci zamawiają dwa, trzy rozmiary tego samego ubrania, bo nie mają pewności, który będzie najlepiej leżał. Od 30 do 60 proc. ubrań kupowanych w sklepach online jest później zwracanych, ponieważ mają zły rozmiar. Ma to zmienić nowy system opracowany m.in. przez Delamore’a. Wymaga wpisania wzrostu oraz wysłania zdjęcia sylwetki wykonanej kamerą internetową albo smartfonem. Na tej podstawie wyliczane są inne wymiary oraz tworzony jest trójwymiarowy model człowieka. Te informacje są łączone z informacjami o rozmiarach ubrań różnych producentów. Według twórców wirtualnej przymierzalni pozwala to ominąć problem niespójności rozmiarów w sklepach konkurujących marek. Wielkość „M” w jednym sklepie może odpowiadać „L” w innym. To wystarczy, aby można było rozpocząć – w domu – przymierzanie kolejnych ubrań.