Wiele transakcji stanęło w miejscu. A notariusze zastanawiają się, jak skutecznie ugryźć problem. Konsekwencje bowiem zlekceważenia obowiązku narzuconego przez przepisy mogą być bardzo poważne. W przyszłości może zostać podważona ważność notarialnej umowy sprzedaży.
Co ciekawe, intencje wprowadzenia tego przepisu były szczytne. Rząd chciał wyeliminować obchodzenie przepisów przez deweloperów. Budowali na osiedlach willowych domy jednorodzinne, a następnie przerabiali je na bloki. Do tego celu wykorzystywali luki w przepisach. Uzyskiwali zaświadczenia o samodzielności lokalu w starostwie, szli z tymi dokumentami do kancelarii notarialnych i zawierali umowy przenoszące własność. Taka praktyka była możliwa, ponieważ starosta, wydając zaświadczenia, nie miał prawa badać zgodności z miejscowym planem i pozwoleniami.
Efekt osiągnięto. Proceder omijania przepisów przez deweloperów zniknął. Ale przy okazji skomplikowano życie właścicielom mieszkań w starszych budynkach.
Problem w końcu zauważyli posłowie PiS. W ubiegłym tygodniu do Sejmu trafił projekt nowelizacji ustawy o własności lokali ich autorstwa. Proponują w nim, by to starosta badał, czy lokal spełnia przesłanki z art. 2 ust. 1a ustawy o własności lokali czy nie. Ma to robić przy okazji wydawania zaświadczeń o samodzielności lokalu. Notariusze nie będą więc musieli łamać sobie głowy, czy sprzedawany lokal narusza miejscowy plan czy nie.
Projekt przewiduje również, że wspomniany art. 2 ust. 1a ustawy o własności lokali nie będzie miał zastosowania do mieszkań w obiektach wybudowanych na podstawie pozwoleń na budowę wydanych przed 1 stycznia 1995 r. lub gdy budynek istniał już przed tą datą. Nie jest ona zresztą przypadkowa. Wtedy to weszło w życie obowiązujące do dziś prawo budowlane.
Oczywiście od razu nasuwa się pytanie, czy propozycja poselska rozwiąże obecne problemy związane z wyodrębnianiem lokali. Zdaniem notariuszy częściowo na pewno tak... Ale w projekcie nie ma przepisów przejściowych.