W 2019 roku w całej Polsce rozpoczęto budowę ponad 230 tys. mieszkań. Jak podkreśla Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments, tak dużo budowało się tylko za Gierka.
Lokale sprzedają się na pniu. Ze wstępnych szacunków firmy doradczej JLL wynika, że tylko na sześciu rynkach – w Warszawie, Krakowie, Trójmieście, Wrocławiu, Poznaniu i Łodzi – firmy deweloperskie sprzedały 64–65 tys. lokali. Bardzo aktywni są inwestorzy. Kupują nieruchomości nie tylko za gotówkę, ale coraz częściej także na kredyt. Popyt na mieszkania nie słabnie. Firmy chcą więc zarobić, ile się da, dopóki trwa hossa. Wchodzą na nowe rynki, rozbudowują osiedla, szukają gruntów.
Szyki deweloperom może pokrzyżować ustawa przekształceniowa zmieniająca prawo użytkowania wieczystego terenów pod osiedlami w prawo własności. Budujące mieszkania firmy zaczynają bić na alarm, że sądy wieczystoksięgowe są zalane wnioskami związanymi z uwłaszczeniem.
Oczekiwanie na wpis do księgi wieczystej – czy to prawa własności, czy hipoteki – wydłużyło się z mniej niż miesiąca nawet... do pół roku. Tracą na tym i deweloperzy, i klienci. Jak mówią na naszych łamach eksperci Polskiego Związku Firm Deweloperskich, wiele banków nie chce wypłacać spółkom kredytu bez załatwienia formalności wieczystoksięgowych. Pół roku czekania to wymierne straty. Już słychać głosy, że klienci rezygnują z mieszkania na jakimś osiedlu, wybierając inną inwestycję.
Ogromne korki w księgach wieczystych to także problemy dla klientów. Do czasu wpisu hipoteki płacą wyższą ratę kredytu. Choć sądy pracują pełną parą, to paraliżu i tak nie da się uniknąć. Z mocy ustawy właścicielami gruntów pod budynkami mieszkalnymi stało się 2,5 mln użytkowników wieczystych. Sądowi referendarze mają co robić, mimo że resort sprawiedliwości dał dodatkowe etaty.