Przybywa właścicieli mieszkań, a tym samym wspólnot mieszkaniowych. Administrowanie nimi najczęściej powierza się wybranemu zarządowi. Ten potem szuka pomocy profesjonalnego zarządcy i zleca mu administrowanie wspólnotą. Nierzadko robi to nierozważnie, co potem się mści na właścicielach. Same jednak zarządy potrafią łamać przepisy.
[srodtytul]Żonglowanie przelewami[/srodtytul]
Tak było w 15 wspólnotach, którymi administrował jeden zarządca. Z kont wspólnoty pożyczał pieniądze na swoje prywatne cele, a kiedy właściciele zauważali, że brakuje środków, brał je z zasobów innej wspólnoty. W końcu zarządca pogubił się – nie wiedział, jakie kwoty i od kogo pożyczył. Sprawa miała finał w Komisji Odpowiedzialności Zawodowej, czyli w sądzie dyscyplinarnym dla licencjonowanych zarządców (działa w Ministerstwie Budownictwa). [b]Komisja ustaliła, że zarządca przywłaszczył sobie 552 341,41 zł. Stracił licencję. Teraz toczy się przeciwko niemu spawa karna w sądzie.[/b]
– Takich spraw niestety przybywa – mówi Maria Rzempała z Ministerstwa Budownictwa. Wspólnoty się skarżą, że zarządcy zawyżają koszty remontów, narzucają wykonawców prac remontowych, samowolnie podnoszą wysokość swojego wynagrodzenia. Przerzucają na swoje prywatne konto także pieniądze wspólnot, płacą za roboty, które w rzeczywistości nie zostały wykonane.
[srodtytul]Pod lupą właściciela[/srodtytul]