Jeszcze pod koniec 2007 r. ceny nieruchomości spadały głównie w USA, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Eksperci zaznaczali jednak, że prędzej czy później przeceny ogarną i inne rynki. I faktycznie, zaledwie w 13 krajach na świecie, w których regularnie publikowane są dane o cenach nieruchomości, w I kw. tego roku mieszkania i domy drożały – podsumowali analitycy Global Property Guide. W swoich wyliczeniach biorą oni pod uwagę poziom inflacji w poszczególnych krajach. Ale i w przypadku samych cen nominalnych, państw, w których ceny spadły lub ich wzrost znacznie spowolnił w porównaniu z 2007 r., jest najwięcej.

– Zaczął się proces przecen, który potrwa na świecie przynajmniej kilka lat – komentuje Piotr Kuczyński, główny ekonomista Xelion Doradcy Finansowi. – Boom nieruchomościowy narastał latami, gdy była bardzo niska inflacja. Ale teraz weszliśmy w okres rosnących cen surowców, płac i co za tym idzie, coraz większej inflacji, dotykającej właściwie już cały świat. W efekcie w kolejnych krajach drożeją kredyty, co pociąga za sobą spadek zainteresowania nieruchomościami, a zatem i ich przecenę – dodaje. Kuczyński zaznacza, że w przypadku giełdy pęknięcie bańki może się zakończyć nawet po 1,5 roku. Na rynku nieruchomości jednak wszelkie procesy trwają latami.

Wśród państw, w których ceny nominalne wzrosły, są Słowacja i Bułgaria (po ponad 30 proc.). Ale to głównie efekt tzw. małej bazy.

[ramka]Dramatyczne obniżenie się wartości mieszkań na Łotwie pogłębiła dodatkowo wysoka, 18-proc. inflacja.[/ramka]