– W rzeczywistości wyhamowanie już jest mocniejsze, bo GUS podaje historyczne dane – uważa Jarosław Szanajca, prezes Dom Development oraz prezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich. – W 2009 r., w porównaniu z obecnym, spadek liczby rozpoczynanych przez deweloperów inwestycji sięgnie 30 – 40 proc. – uważa.

Zdaniem Roberta Chojnackiego, prezesa redNet Property Group, spadek może sięgnąć nawet 50 proc. Widoczny będzie zwłaszcza w pierwszej połowie roku. – Deweloperzy nie będą ryzykować z nowymi budowami. Inwestycje będą mogły ruszyć dopiero po wakacjach – dodaje ekspert.

Na razie, licząc od początku roku, spadek rozpoczynanych przez deweloperów inwestycji nie jest aż tak duży. Jednak każdy kolejny miesiąc przynosi coraz wyraźniejsze wyhamowanie. W październiku spadek sięgał 16,4 proc. Jeszcze po pierwszym półroczu był wzrost o prawie 11 proc. Przygotowanie do trudnych czasów jeszcze lepiej widać w pozwoleniach wydawanych na budowę mieszkań. Tych, od początku tego roku, było już o 6,6 proc. mniej niż w 2007 roku. – Tu w przyszłym roku też będziemy mieli spadek, ale nie tak duży – uważa Szanajca. – Część właścicieli działek będzie występowała o pozwolenia i pracowała dalej nad projektami. Tak, by móc szybko ruszyć z inwestycją, gdy rynek zacznie rosnąć – tłumaczy.

Patrząc na cały rynek, liczba pozwoleń wydanych od początku tego roku przekroczyła 201,5 tys. To spadek o 2,4 proc. Sytuację ratują indywidualni inwestorzy, którzy dostali o 4 proc. więcej pozwoleń niż rok temu. Największy spadek, niemal o połowę, jest w przypadku mieszkań spółdzielczych. Z kolei przy rozpoczynanych budowach cały rynek rośnie jeszcze o 0,3 proc (do 159 tys.). W przypadku indywidualnych inwestorów wzrost sięga 5,5 proc.