>> Zainteresowanych zakupem mieszkania na Mokotowie jest 15,5 proc. badanych, na Bemowie – 12,9 proc., na Ochocie – 9,5 proc., na Ursynowie – 9,2 proc. Na piątym miejscu znalazły się Bielany – 8,4 proc., na szóstym – Wilanów – 7,3 proc.
>> Kolejnym na liście Śródmieściem zainteresowanych jest 6,1 proc. potencjalnych kupujących. Natomiast najmniej preferowane dzielnice to: Praga-Północ (1,1 proc.), Wawer i Wesoła (po 1,2 proc.) oraz Rembertów (1,6 proc.). Dość małe jest też zainteresowanie Żoliborzem (2,4 proc.) oraz Ursusem i Włochami (po 2,5 proc.).
>> W porównaniu z badaniami przeprowadzonymi na jesieni 2008 r. są pewne różnice. Wtedy także zwyciężył Mokotów (15,8 proc.), ale na drugim miejscu znalazł się Ursynów (11,7 proc.), na trzecim Bielany (9,8 proc.), na czwartym Bemowo (8,4 proc.), a na piątym Śródmieście (7,2 proc.). Najgorzej wypadła wtedy Wesoła (0,1 proc.), Wawer (0,9 proc.), Włochy (1 proc.) i Rembertów (1,2 proc.).
>> Najbardziej korzystna sytuacja z punktu widzenia klienta występuje w tych dzielnicach, które mają największy udział w podaży, bo to oznacza, że nabywca może tam wybierać spośród szerokiej oferty mieszkań, czyli np. w Białołęce, na Woli czy Bemowie.
– Z kolei z punktu widzenia deweloperów najlepsza sytuacja dotyczy dzielnic, w których popyt w ujęciu procentowym jest wyższy od podaży, co oznacza, że zainteresowanie daną dzielnicą jest stosunkowo duże w porównaniu z konkurencją panującą na pierwotnym rynku mieszkaniowym w danej dzielnicy. Taka relacja popytu do podaży występuje np. na Mokotowie, Ursynowie czy Bielanach – komentuje Celina Grabowska z redNet Consulting.