Tak. Zajęło mi to dwa tygodnie i kosztowało poniżej 1,6 tys. zł. Materiały teoretyczne, którymi się wspomagałem, to książka do fizyki siódmej klasy szkoły podstawowej, książka Wacława Jagodzińskiego „Silniki wiatrowe”, portal Krzysztofa Baranowicza „Darmowa energia” oraz potężna ilość stron kanadyjskich o elektrowniach wiatrowych.
[b]Jakie pojawiają się problemy w czasie budowy i eksploatacji takiej elektrowni wiatrowej? Jak sobie z nimi poradzić?[/b]
W moim przypadku nie było i nie ma problemów, ale mam sporo korespondencji od osób, które jak ja postanowiły zbudować małą elektrownię wiatrową i mają niemałe kłopoty ze strony urzędników i ich interpretacjami przepisów prawa budowlanego.
[b]Od czego powinny zacząć osoby zainteresowane własną elektrownią wiatrową? Na co należy zwrócić szczególną uwagę?[/b]
Warto na początku określić potrzeby. W sieci można łatwo znaleźć oprogramowanie, które te potrzeby zweryfikuje zderzając m.in. ze średnioroczną prędkością wiatru w Polsce. Wiele osób myśli, że wystarczy postawić maszt z wiatrakiem, żeby mieć prąd za darmo. Niestety, to nie do końca prawda. Warto przemyśleć np. kwestię niewielkiego zwiększenia kosztów inwestycji, co realnie będzie skutkować w przyszłości. Są to naprawdę niewielkie koszta i dotyczą cewek oraz łopat wiatraka. Gdybym miał okazję wykonać taki wiatrak raz jeszcze, bez większego zastanowienia zastosowałbym cewki z większą — nawet o 50 proc. — ilością zwojów. Im więcej zwojów tym szybciej pojawia się napięcie z prądnicy przy dużo niższych obrotach. Oczywiście zamiennie lub równolegle można zastosować tzw. przełożenie. Poza tym zwiększyłbym także średnicę łopat wiatraka, ze względu na duże opory powstające na prądnicy w momencie produkcji prądu na obciążenie.
Wieża mojej elektrowni ma wysokość 10 metrów. Na tej wysokości panuje jeszcze sporo zawirowań od pobliskiego lasku czy domów sąsiadów. Gdyby więc była pięć metrów wyższa, tych zawirowań mogłoby być mniej.