Czy w grę wchodzi Łódź, gdzie pustostanów biurowych jest dziś najwięcej – ponad 20 proc. – a czynsze najniższe w kraju? A może łatwiej będzie negocjować w Trójmieście czy Katowicach, gdzie kilkanaście procent budynków biurowych czeka na najemców?
[srodtytul]Elastyczni w Łodzi[/srodtytul]
– Trudno porównywać rynek warszawski do innego w Polsce, głównie ze względu na jego skalę, a także średnie wynagrodzenia dla pracowników. Natomiast pod kątem atrakcyjności czynszowej Łódź nie ma dziś sobie równych. Elastyczność deweloperów jest na tym rynku najlepsza w Polsce – mówi Krzysztof Misiak, starszy negocjator w dziale powierzchni biurowych w firmie doradczej Cushman & Wakefield.
Jego zdaniem firma poszukująca ok. 1000 mkw. w Łodzi w budynkach dostępnych w ciągu pół roku ma do wyboru 17 biurowców. W Krakowie – 14 budynków, w Trójmieście – 11, w Poznaniu – dziewięć, a we Wrocławiu i Katowicach – pięć możliwości. – Pamiętajmy, że Łódź jest najmniejszym z wymienionych rynków biurowych – dodaje Krzysztof Misiak.
Zdaniem Mateusza Polkowskiego, starszego analityka rynku w firmie doradczej Jones Lang LaSalle, wymagania firm z sektora BPO/SSC (Business Proccess Outsourcing/Shared Services Center) do tej pory były najlepiej spełniane przez Kraków i Wrocław. – Tutaj inwestorzy znajdowali wymagany profil pracowników, dobrej jakości powierzchnię biurową i pomoc ze strony władz miasta i organizacji przy nich działających – wyjaśnia Polkowski. – Patrząc jednak na to, jak np. Łódź, Katowice, Lublin czy Szczecin prężnie starają się teraz o nowych inwestorów, liczę, że ich czas niebawem nadejdzie i przyciągną nowe firmy, które np. nie będą chciały się lokować w miastach, w których działają już firmy konkurencyjne. Powodem będzie m.in. chęć zminimalizowania tzw. wskaźnika odejść pracowników do konkurencji.