Dlatego jedno z najczęściej słyszanych ostatnio haseł, którym kuszą klientów i deweloperzy, i pośrednicy, i organizatorzy targów mieszkaniowych, brzmi: kup teraz, a oszczędzisz na wzroście VAT.
Tak, to prawda, można zapłacić mniejszy podatek. Czy jednak warto zarobić ten 1 procent, ryzykując 100 procent? Skąd ryzyko? Nie mam na myśli mieszkań już gotowych, które znajdują się w blokach oddanych formalnie do użytku, z czystymi hipotekami. Bałabym się natomiast powierzyć kilkaset tysięcy złotych, szczególnie pochodzących z kredytu, firmie, która ma mieszkania w początkowej fazie budowy. Nawet jeśli i lokalizacja, i cena, i rozkład mieszkania byłyby wymarzone.
Jakie są gwarancje, że budynek będzie ukończony na czas za te 15 miesięcy i odebrany bez zastrzeżeń, a mieszkanie bez obciążeń przekazane nabywcy w terminie? Właściwie to oczywiste, że tak się powinno stać po półtora roku budowy i wpłacie kilkuset tysięcy złotych.
Jak jednak niestety pokazują doświadczenia wielu kupujących nowe mieszkania w Polsce, nie jest to takie oczywiste. Bo np. blok stoi, ale jest niepodłączony do mediów. Albo media ma, ale formalnie nie został odebrany z powodu odstępstw od projektu. Nie można więc się w nim zameldować i założyć księgi wieczystej dla kupionego mieszkania, podczas gdy bank dopomina się o zabezpieczenie spłaty kredytu. Takich historii ciągle nie brakuje. Dlatego lepiej się nie spieszyć. Oby mała oszczędność nie okazała się wielką stratą.