Końca sporu o zagospodarowanie Sadyby-Północ nie widać. Pierwsze przymiarki do opracowania planu miejscowego, który określi, co będzie mogło stanąć na tych mokotowskich terenach, zaczęły się... dziesięć lat temu.
Przypomnijmy, że w 2001 r. była już gmina Centrum powierzyła sporządzenie dokumentu pracowni Anneli. Także po zmianie ustroju miasta projektem planu zajmuje się ta sama pracownia.
– Procedura planistyczna została wszczęta uchwałą rady miasta w październiku 2006 r., umowa z projektantem była zaś podpisana w czerwcu 2007 r. – tłumaczy Agnieszka Kłąb z biura prasowego warszawskiego ratusza.
Architektonicznym wizjom od początku sprzeciwiają się mieszkańcy Sadyby, podnosząc, że ich realizacja – m.in. poprzez zabudowanie części terenów zielonych – zdegraduje środowisko i zakorkuje mokotowskie osiedla. – Będą one bowiem zagęszczone nowymi obiektami – argumentują protestujący. – Nie będzie tu można normalnie żyć – alarmują.
Punktowanie planu
Kiedy pod koniec 2009 r. projekt planu został wyłożony do wglądu pierwszy raz, do ratusza wpłynęło ponad 1,1 tys. uwag dotyczących proponowanych rozwiązań. Latem ub.r. urzędnicy skończyli je analizować. Z niektórymi się zgodzili. Po naniesieniu poprawek projekt planu został publicznie zaprezentowany po raz drugi. Mieszkańcy nie są jednak usatysfakcjonowani.