• – W ostatnim kwartale 2010 roku tylko 6,1 proc. wszystkich kredytów hipotecznych było finansowane walutą Szwajcarii. Choć to nieco więcej niż we wcześniejszych trzech kwartałach ubiegłego roku, to nadal bardzo mało. Co więcej, według naszych szacunków, pierwsze trzy miesiące bieżącego roku znów przyniosły lekki spadek udziału tej waluty w rynku.
W I kwartale tego roku zaledwie 5,7 proc. kredytów przyznanych było we franku szwajcarskim (CHF). Nie ma co liczyć, że w najbliższych miesiącach sytuacja ta ulegnie zmianie — uważa Marek Nienałtowski, główny analityk, Domu Kredytowego Notus.
• Zdaniem analityków Noutsa banki niechętnie udzielają kredytów denominowanych do CHF. Tylko niewielka liczba instytucji finansowych ma w swojej ofercie kredyty w tej walucie.
Zdaniem Michała Krajkowskiego, analityka Domu Kredytowego Notus, klient chcący uzyskać finansowanie nieruchomości w CHF, będzie musiał bardzo się natrudzić, aby znaleźć taka ofertę dla siebie. – Kredyty we frankach szwajcarskich są trudniej dostępne niż w euro czy w złotych. Kryzys finansowy i ograniczony dostęp do tej waluty na rynku międzybankowym sprawiły, że są one często po prostu niedostępne dla klientów. Dlatego banki zaczęły wycofywać oferty kredytów w CHF. Natomiast te, które je pozostawiły, stawiają restrykcyjne wymogi, np. dotyczące wysokości osiąganych zarobków, czy wysokości kredytu lub wkładu własnego — mówi Michał Krajkowski.
• W Deutsche Banku minimum uzyskiwanych dochodów, by rozmawiać o przyznaniu kredytu we frankach, jest 12 tysięcy złotych netto miesięcznie. Z kolei w BPH wymagany jest wkład własny, natomiast w DZ Banku można uzyskać kredyt we franku pod warunkiem, że minimalna kwota wnioskowanego kredytu wynosi co najmniej 750 tysięcy złotych.