Przy czym ceny na rynku ziemi nigdy nie osiągnęły takiego poziomu spekulacyjnego, z jakim mieliśmy do czynienia na rynku nieruchomości mieszkaniowych w dużych miastach.
- Patrząc na rynek gruntów rolnych w siedmioletniej perspektywie, dojdziemy do wniosku, że ziemia ta była jednym z najbardziej atrakcyjnych form lokowania kapitału. Dostępne za ten okres dane pokazują, że przeciętny grunt rolny zdrożał o 203,2 proc. A gdyby pod koniec 2004 roku odłożyć pieniądze na przeciętną roczną lokatę, którą odnawiałoby się co roku na przeciętnych rynkowych warunkach, inwestor osiągnąłby do końca zeszłego roku całkowitą stopę zwrotu na poziomie 38 proc. W analogicznym okresie notowania warszawskiego indeksu największych spółek wzrosły zaledwie o 9,4 proc. - wylicza Radosław Brodaczewski, ekspert Lion's House, brokera na rynku nieruchomości.
Drogo na koniec roku
Pod koniec ub. roku ceny gruntów rolnych wzrosły w Polsce do 20,6 tys. zł za hektar – wynika z danych GUS. Przeciętna cena hektara gruntów rolnych wzrosła w zaledwie kwartał o 919,2 zł (4,7 proc.). Za hektar ziemi w obrocie prywatnym trzeba było zapłacić średnio 20,6 tys. zł w czwartym kwartale 2011 roku. Kwartał wcześniej 100 arów rynek wyceniał na 19,7 tysięcy - podaje Lion's House. - W ciągu 2011 roku doszło do znacznego wzrostu cen gruntów rolnych. Jeszcze w czwartym kwartale 2010 roku przeciętna cena transakcyjna hektara wynosiła bowiem 18,2 tys. zł. W rok później było to już o 13,4 proc. więcej. Była to jedna z najbardziej atrakcyjnych form lokowania kapitału. Dla porównania, w tym samym okresie indeks WIG 20 stracił 21,9 proc., a na przeciętnej rocznej lokacie można było zyskać 4,3 proc. brutto - podaje Radosław Brodaczewski.
Co będzie dalej?
Zdaniem eksperta Lion's House, brak znaczącej korekty cen ziemi rolnej od 2004 roku może sugerować, że rynek gruntów jest przewartościowany, czyli że grozi mu dostosowanie cen, jakie nastąpiło na przykład na rynku nieruchomości mieszkaniowych.
- Przeciw takiemu scenariuszowi mogą jednak działać takie czynniki jak: fiskalne zachęty dla rolników, czyli niskie podatki od nieruchomości oraz preferencyjny system ubezpieczeń społecznych. Do tego dochodzi możliwość otrzymywania dopłat bezpośrednich oraz innych funduszy unijnych skierowanych do sektora rolniczego. Nie bez znaczenia są też oczekiwania związane ze zniesieniem ograniczeń możliwości nabywania gruntów rolnych przez cudzoziemców, co może wywołać wzrost popytu na grunty rolne w drugiej połowie 2016 roku - wymienia Brodaczewski. Zwraca jednocześnie uwagę , że na rynku ziemi nie było takiej hossy, jak w przypadku mieszkań.