Jednak, jak zauważa Joanna Lebiedź, pośredniczka z warszawskiej agencji Lebiedź Nieruchomości, transakcji gotówkowych jest niewiele. – Za własne, a nie na kredyt, kupowane są przeważnie małe, a więc tanie mieszkania, których ceny najczęściej nie przekraczają 200 tys. zł – mówi Joanna Lebiedź.
Stracony zadatek
Także pośrednik Marek Kiełpikowski, szef bydgoskiej agencji Arenda M. Kiełpikowski, ocenia, że za gotówkę dokonywane są jedynie pojedyncze zakupy nieruchomości.
Inaczej nieco sytuację widzi Tomasz Błeszyński, doradca na rynku nieruchomości. – Transakcji gotówkowych jest zdecydowanie więcej niż przed rokiem. Stanowią one ok. 20 – 30 proc. wszystkich – szacuje Tomasz Błeszyński. – Trudności w uzyskaniu kredytu powodują, że klienci wykładają nawet trzy czwarte ceny nieruchomości, a resztę pożyczają w banku. W takiej sytuacji o kredyt jest łatwiej – dodaje. Według Błeszyńskiego za gotówkę mieszkanie można kupić nieco taniej, bo sprzedający są wtedy bardziej skłonni obniżać ceny ofertowe. – Liczy się dla nich także szybkość transakcji – tłumaczy.
Także Jarosław Krajewski, pośrednik z poznańskiej agencji Ager Nieruchomości, ocenia, że liczba transakcji gotówkowych wzrasta. – Mogą one stanowić nawet 50 proc. Pamiętajmy jednak, że transakcji – czy to na kredyt, czy za gotówkę – w ogóle jest niewiele – zastrzega Jarosław Krajewski.
Według pośrednika z Poznania klienci starają się dziś mieć choćby najmniejszy wkład własny. – Bywa, że wykładają 30 proc. ceny mieszkania – mówi Jarosław Krajewski.