Elastyczne biura, które pomieszczą 1,1 tys. osób, w warszawskim biurowcu przy Grzybowskiej 60 otwiera WeWork. Operator oferuje w stolicy powierzchnie pod pięcioma adresami. – Nasza społeczność w Warszawie liczy już 6,5 tys. osób – mówi Mikhail Konoplev, dyrektor generalny WeWork w Europie Środkowo-Wschodniej.
Firma nie powiedziała w Polsce ostatniego słowa. Szuka okazji, zgodnie z pięcioletnim planem. Z jej biur korzystają i małe spółki, i startupy, i międzynarodowe firmy, jak Codility, wreszcie korporacje, jak Japan Tobacco International czy PayU.
Rotacja i oszczędności
– To właśnie wśród klientów korporacyjnych, którzy stanowią 45 proc. członków naszej społeczności, zauważyliśmy największy zwrot w kierunku elastycznych przestrzeni pracy – podkreśla Mikhail Konoplev.
Firmy interesują się też otwieraniem mniejszych, satelickich biur w różnych częściach miast. Pozwoli to pracownikom wybrać miejsce pracy i ułatwi im zachowanie work-life balance. Zmniejszy też zagęszczenie w siedzibach.
Zdaniem dyrektora ostatnie miesiące udowodniły, że biuro ma dużo większą wartość, niż wszystkim się wydawało. – Aż 76 proc. pracowników ankietowanych ostatnio w Nowym Jorku przyznało, że obecność w biurze sprzyja współpracy i innowacjom. Podobne opinie słyszymy od firm w Polsce – podkreśla.