Czy zadłużanie się na mieszkanie w dzisiejszej kryzysowej sytuacji w gospodarce jest rozsądne, bezpieczne? Przecież kredytobiorca zwykle bierze na siebie zobowiązanie aż do emerytury.
- Kupno mieszkania na kredyt odradzałbym młodym, zdolnym osobom, otwartym na świat, na zmiany miejsca zatrudnienia. W takiej sytuacji kredyt hipoteczny może okazać się kulą u nogi, szczególnie jeśli bierzemy pod uwagę możliwość podjęcia pracy w innym mieście czy w innym kraju. Wtedy własne mieszkanie obciążone kredytem może mocno blokować podjęcie stosownych kroków. Sprzedaż mieszkania może czasem trwać nawet rok czy dwa lata - mówi Krzysztof Oppenheim, doradca finansowy, specjalista od kredytów hipotecznych.
Jego zdaniem o wzięciu kredytu hipotecznego nie można myśleć wcześniej niż przed osiągnięciem poczucia stabilizacji zawodowej. Przestrzega, aby nie korzystać z możliwości uzyskania kredytu i zakupu mieszkania po paru miesiącach pracy.
Czy warto dziś starać się o kredyt w „Rodzinie na swoim", który dostępny jest tylko do końca roku, i szukać tańszej nieruchomości, by zmieścić się w ustawowych limitach oraz korzystać z dopłat do kredytu przez osiem lat?
Na ogół na starcie młody człowiek potrzebuje małego lokum, np. 30-metrowego, a takie zwykle są dość drogie. Oznacza to, że pewnie nie zmieścimy się w limitach cen narzuconych przez ustawę. Może się więc zdarzyć, że chcąc na siłę skorzystać z budżetowych dopłat, wybierzmy znacznie większy lokal, np. ok. 50-metrowy, bo będzie spełniał parametry cenowe obowiązujące przy kredycie „Rodzina na swoim".