– Te statystyki są potrzebne politykom, prosił o nie Europejski Bank Centralny, z pewnością okażą się wartościowe dla rynków – mówi Laurs Norlund, dyrektor unijnego biura statystycznego Eurostat.
Po raz pierwszy Eurostat zebrał dane ze wszystkich państw członkowskich, opierając się na realnych cenach transakcyjnych, zagregował ceny różnych mieszkań i wyciągnął z nich krajową średnią. Na tej podstawie będzie teraz co kwartał publikował dynamikę cen. Już prawie wszystkie krajowe biura statystyczne dopasowały się do jednolitej metodologii i wysyłają odpowiednie dane. Wyjątkiem jest GUS. – Dane polskie są w fazie eksperymentalnej. Nasi koledzy z GUS pracują nad tym i do końca roku powinni być gotowi – mówi „Rz" analityk Eurostatu zajmujący się opracowywaniem tych informacji.
Z opublikowanych wczoraj danych wynika, że na rynku nieruchomości ciągle widać kryzys. W III kwartale 2012 r. spadek cen dotyczył 13 krajów, wzrost – 8 (dla pozostałych nie było danych). Sytuacja wygląda jednak lepiej niż w 2011 roku – coraz więcej krajów jest na plusie. A dynamika spadku cen nie jest już – z wyjątkiem Hiszpanii – dwucyfrowa.
Nowe dane będą wykorzystywane przez Komisję Europejską w ocenie sytuacji gospodarczej poszczególnych krajów. Kryzys finansowy pokazał, że niebezpieczne sygnały pochodzą nie tylko ze sfery finansów publicznych (Grecja), ale też np. baniek spekulacyjnych na rynku nieruchomości (Hiszpania, Irlandia).
Dlatego teraz Bruksela co roku będzie analizować nie tylko dług publiczny i deficyt budżetowy, ale też 11 innych wskaźników, które mogą sygnalizować tzw. nierównowagi makroekonomiczne. Jednym z nich jest właśnie nowy indeks Eurostatu. Jeśli realna dynamika zmiany cen mieszkań przekroczy w danym roku 6 proc., to automatycznie włączy to alarm. Gdyby takie statystyki istniałyby w przeszłości, to w 2006 r. Komisja Europejska musiałaby się bliżej przyjrzeć 12 krajom: Danii, Estonii, Irlandii, Grecji, Hiszpanii, Francji, Łotwie, Cyprowi, Malcie, Słowenii, Słowacji i Szwecji.