Od ponad trzech lat obowiązuje ustawa o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego, która miała wzmocnić nadzór nad deweloperami. Okazuje się, że firmy deweloperskie wciąż kwestionują prawo nabywcy do kontrolowania etapów budowy. Prawnicy nie mają wątpliwości, że są w błędzie. Przyznają jednak, przepisy wymagają doprecyzowania, a prawo do kontroli lepiej zastrzec w umowie.
Umowa w ciemno
Kwestia nadzoru wynikła w sprawie o zwrot zadatku na wybudowanie i sprzedaż segmentu w Warszawie dla Beaty i Leszka J., czego podjęła się firma deweloperska Małgorzaty S. Po zakończeniu stanu surowego doszło do zerwania umowy. Nabywcy nie uiścili wymaganej na tym etapie raty (520 tys. zł), bo mieli zastrzeżenia do jakości prac, które nadto zostały opóźnione o ponad miesiąc.
Sądy Okręgowy i Apelacyjny w Warszawie uznały, że nabywcy nie mieli prawa do kontroli wykonania etapu, bo nie zastrzegli tego w umowie. I zastosowały art. 394 § 3 kodeksu cywilnego, który mówi, że w razie niewykonania umowy z przyczyn, za które odpowiadają obie strony, zadatek powinien być zwrócony.
Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego. Pełnomocnik powodów mecenas Jolanta Zakrzewska przekonywała, że jeżeli kolejna rata zależy od wykonania poszczególnych prac, to naturalne, że nabywca jako najbardziej zainteresowany powinien mieć prawo ich zweryfikowania.
Sąd Najwyższy werdykt utrzymał, ale ze względów formalnych. Kwestia kontroli prac pozostaje otwarta.