- W Krakowie, porównując ceny sprzedawanych mieszkań rok do roku, widać największe spadki – mówi Marcin Jańczuk z Metrohouse. – Pod koniec 2015 r. znów kupowaliśmy tańsze lokale, co przełożyło się na obniżenie średniej ceny mkw. do 5,6 tys. zł. Ceny transakcyjne były niższe średnio o ponad 9 proc. Przez większość roku ceny wahały się od 5,9 do 6,1 tys. zł za mkw. Pod koniec roku zaczęły się pojawiać transakcje z cenami 4,5 tys. zł za mkw. Jednak nawet taka cena nie daje szans na dopłatę w „MdM". Limit dla Krakowa wynosi prawie 4,3 tys. zł. To trudno osiągalny poziom nawet za mieszkania do remontu.

- We Wrocławiu wzmożona działalność deweloperów sprawia, że nabywcy często wybierają rynek pierwotny – zauważa Marcin Jańczuk. – Niskie limity w „MdM" (niespełna 4,3 tys. zł za mkw.) na rynku wtórnym powodują, że trudno znaleźć mieszkanie, które można kupić z dofinansowaniem. Średnia cena przekracza 5,2 tys. zł za mkw. W minionym roku zdarzały się transakcje z cenami nawet 5,6 tys. zł za mkw. Zyskują deweloperzy, którzy w kilkunastu inwestycjach oferują mieszkania spełniające kryteria programu.

- W Tarnowskich Górach i miastach ościennych popyt na mieszkania używane wzrósł po wprowadzeniu na rynek wtórny dopłat do kredytów – mówi Arkadiusz Korpok, dyrektor oddziału Północ Nieruchomości. Największym zainteresowaniem nadal cieszą się dwupokojowe mieszkania o powierzchni ok. 50 mkw. Ceny mkw. w bloku z wielkiej płyty z lat 80. wahają się od 2,6 do 3 tys. zł. Odnotowaliśmy też zwiększony popyt na kompletnie umeblowane mieszkania o wyższym standardzie, wyceniane na 3–3,5 tys. zł za mkw. Klienci szukają też tańszych lokali do remontu. Te na czwartym piętrze można kupić już za 2,2 tys. zł za mkw. Są też chętni na na małe 26–35-metrowe mieszkania przeznaczone na wynajem. —aig