Według szacunków Domu maklerskiego Navigator, na koniec ub.r. zadłużenie 12 deweloperów mieszkaniowych notowanych na Catalyst z tytułu obligacji zapadających w latach 2023–2026 wynosiło 4,47 mld zł. Z tego 1,14 mld zł przypadało na 2023 r., na kolejny 1,36 mld zł, a na 2025 r. 1,05 mld zł. Jednak od stycznia do końca kwietnia br. spółki wykupiły papiery za 447 mln zł oraz wyemitowały nowe o wartości 391 mln zł.
Ubiegły rok na rynku długu korporacyjnego był trudny, ale najwyraźniej nadchodzi wiosna. Więcej jest ofert, a na samym Catalyst trudno już znaleźć deweloperskie papiery notowane z kilkuprocentowym dyskontem wobec wartości nominalnej.
– Sytuacja na rynku długu korporacyjnego zdecydowanie się poprawiła – zgadza się Tomasz Puzyrewicz, szef departamentu emisji obligacji w DM Navigator.
Papiery znów atrakcyjne
– Możemy mówić o ożywieniu, co jest związane z ustabilizowaniem się sytuacji gospodarczej. Rentowności obligacji dziesięcioletnich spadły z okolic 6,9 proc. na przełomie lat 2022 i 2023 do około 6 proc. w kwietniu, a więc wzrosły wyceny. Inflacja, po odczycie z lutego na poziomie 18,4 proc., w marcu wyniosła 16,1 proc. z perspektywą spadku w kolejnych miesiącach. Można stwierdzić, że otworzyło się okienko dla emitentów obligacji, które – jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego – może pozostać otwarte relatywnie długo – mówi Puzyrewicz.
Pierwszym czynnikiem przemawiającym za takim scenariuszem jest to, że ze względu na dobre wyniki fundusze dłużne – po okresie odpływu kapitału, również w kwietniu br. – mogą znów przyciągać klientów. Z kolei dla inwestorów indywidualnych deweloperskie „korporaty” mogą być atrakcyjniejszą propozycją od lokat bankowych. – Oprocentowanie lokat obecnie kształtuje się na poziomie 6–7 proc. w skali roku, podczas gdy rentowność brutto papierów solidnych pod względem fundamentów deweloperów kształtuje się w okolicach 10–11 proc. – wskazuje Puzyrewicz.