Program ma ruszyć 1 lipca – na dwa miesiące przed wyborami. Państwo zainwestuje w niego ok. 11 mld zł i dofinansuje ok. 155 tys. mieszkań. Jak każdy wydatek budżetowy, także program Pierwsze Mieszkanie będzie ograniczony wieloma zaporami. Rząd chce od początku uszczelnić przepisy tak, aby nikomu do głowy nie przyszło szukać bramek, wytrychów, kruczków prawnych i innych scenariuszy pozwalających na obejście systemu.
– Reglamentowanie dostępu dla osób, które nie posiadają nieruchomości, należy ocenić pozytywnie, jako bufor bezpieczeństwa przed nadużyciami dla osób poszukujących taniego finansowania inwestycji. Zastanawia mnie tylko wpływ tego instrumentu na ceny nieruchomości i ich dostępność, przy określeniu maksymalnego kredytu – mówi się Łukasz Malinowski, radca prawny, ekspert prawa bankowego.
Jaki kredyt na 2 proc.
Obecnie, aby dostać kredyt na mieszkanie takiej wartości, jak przewiduje ustawa, należy wykazać się dochodem na poziomie 12 tys. zł miesięcznie. Zresztą sam minister rozwoju i technologii Waldemar Buda mówi, że program Pierwsze Mieszkanie jest skierowany do średnio zamożnych, którzy będą mieli na wkład własny i zakwalifikują się ze swoją zdolnością kredytową do programu. – Do apartamentów nie będziemy się dorzucali – zaznacza Buda.
Za to państwo dorzuci się do podatku. Biorąc pod uwagę obowiązującą zasadę powszechności opodatkowania, nabywca lokalu finansowanego bezpiecznym kredytem 2 proc. powinien zapłacić podatek dochodowy od uzyskanej kwoty dopłaty do raty kredytu.
– Jednak zgodnie z projektem ustawy o pomocy państwa w oszczędzaniu na cele mieszkaniowe, także i w tym zakresie nabywca otrzyma realne wsparcie w postaci zwolnienia z obowiązku zapłaty z tego tytułu podatku. Projekt wprowadza bowiem do art. 21 ust. 1 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych zwolnienie z opodatkowania – wskazuje dr Agnieszka Grabowska-Toś, radca prawna w Kancelarii Kania Stachura Toś. – Moim zdaniem taka pomoc może być dodatkową zachętą do skorzystania z możliwości, jakie wprowadza projekt ustawy.