Deweloperzy stosują raczej zachęty niż obniżanie cen lokali

Deweloperzy nie mają motywacji, by wprowadzać do oferty mieszkania tanie, na obrzeżach miast, bo popyt na taki produkt jest zduszony brakiem dostępności kredytów – powiedziała w programie #RZECZoNIERUCHOMOSCIACH Agnieszka Mikulska, ekspertka rynku mieszkaniowego w CBRE.

Publikacja: 15.12.2022 08:50

„Deweloperzy walczą o klientów, ale cen nie obniżają” – taki tytuł nowi wasza ostatnia analiza pierwotnego rynku mieszkaniowego. Jak więc firmy walczą w aglomeracjach i czy w obecnym otoczeniu w ogóle muszą?

Na podstawie danych Rednetu wiemy, że w III kwartale promocje cenowe dotyczyły co czwartej inwestycji; były to rabaty w przeliczeniu na mkw. ok. 500–1000 zł. W zdecydowanej większości projektów deweloperzy nie oferują promocji cenowych wprost, stosują za to różne zachęty, np. harmonogram wpłat 20/80 lub w innej proporcji, czyli część ceny płacimy na starcie, a resztę przy odbiorze lokalu. 20/80 to najpopularniejsza proporcja, bo 20 proc. to wysokość wkładu własnego oczekiwanego przez bank. Ponadto firmy oferują notarialną gwarancję ceny – to pokłosie obaw, że na klientów będzie przerzucana inflacja czy wzrost kosztów budowy. Można też np. dostać komórkę lokatorską gratis itp.

W naszej analizie postanowiliśmy sprawdzić, jakie są realne upusty, czyli zestawiliśmy ceny, po jakich wprowadzane były mieszkania, które znalazły nabywców, i ceny transakcyjne podawane przez NBP. Może to dla niektórych być zaskoczeniem, ale na większości rynków nie widać w ostatnim czasie jakichś spektakularnych spadków. Nie jest tak, że deweloperzy w panice zaczęli obniżać ceny o 15–20 proc. W Warszawie różnica między zdefiniowanymi wcześniej cenami utrzymuje się już od dłuższego czasu na poziomie ok. 4–5 proc. W Trójmieście sytuacja jest ciekawa, bo ceny ofertowe były nawet wyższe niż w Warszawie, a transakcyjne niższe i tu różnica sięga ponad 10 proc. Nabywcami w III kwartale były osoby zamożne, kupujące lokale jako inwestycję na wynajem lub jako dom wakacyjny. Kraków i Łódź to z kolei rynki, gdzie różnica cen była niewielka, najpewniej oferowano więc inne, niefinansowe zachęty. W Krakowie wydaje się, że doszliśmy do psychologicznej granicy, bo ceny transakcyjne podawane przez NBP cały czas tam rosną, a ofertowe się ustabilizowały, czyli deweloperzy mocno dostosowują wyjściowe ceny do rynku. Łódź jest z kolei przystosowana do nabywców kupujących na własne potrzeby. To jedyne miasto w III kwartale, gdzie lokale wprowadzone do oferty były tańsze od tych będących w sprzedaży. Nabywcy prawdopodobnie korzystali z tych atrakcyjnych jak na lokalne warunki cen i nie szukali wyższych wyższych upustów.

Deweloperzy nie weszli w kryzys z dużymi zapasami niesprzedanych mieszkań, nie ma presji na obniżki. A czy są możliwości, by wprowadzali do oferty tańsze lokale? Jakie ścieżki cenowe przewidujecie?

Oferta mieszkań na rynku się kurczy i obserwujemy wzrost średnich cen mieszkań pozostających w ofercie ze względu na wyprzedaż tego tańszego zasobu. Czy deweloperzy mogliby wprowadzać na rynek tańsze mieszkania? Wyzwaniem jest dla nich wysoki poziom kosztów: cen gruntów, materiałów, wykonawstwa, finansowania. Sprzedaż lokali w danym projekcie zabiera też więcej czasu.

To wszystko powoduje, że wprowadzanie mieszkań z niższymi cenami nie bardzo jest możliwe – musiałoby się stać coś istotnego i długofalowego po stronie kosztów. Jest pewna przestrzeń, by deweloperzy obniżyli marże, ale nie za duża. Owszem, słyszymy o marżach brutto ze sprzedaży rzędu 30–40 proc., ale to poziomy uzyskiwane przez najlepsze firmy, poza tym nie uwzględnia wielu kosztów i trzeba pamiętać, że projekt deweloperski realizowany jest przez wiele lat. W skali roku firmy mają marżę netto niewiele wyższą od oprocentowania lokat.

Firmy mogłyby wprowadzać mieszkania tańsze z natury, na obrzeżach miast, ale to przede wszystkim popyt na takie lokale jest dziś zmrożony, a klienci gotówkowi nie są zainteresowani takim produktem.

Pełna wersja rozmowy i archiwum nagrań: youtube.com/rzeczpospolitatv

„Deweloperzy walczą o klientów, ale cen nie obniżają” – taki tytuł nowi wasza ostatnia analiza pierwotnego rynku mieszkaniowego. Jak więc firmy walczą w aglomeracjach i czy w obecnym otoczeniu w ogóle muszą?

Na podstawie danych Rednetu wiemy, że w III kwartale promocje cenowe dotyczyły co czwartej inwestycji; były to rabaty w przeliczeniu na mkw. ok. 500–1000 zł. W zdecydowanej większości projektów deweloperzy nie oferują promocji cenowych wprost, stosują za to różne zachęty, np. harmonogram wpłat 20/80 lub w innej proporcji, czyli część ceny płacimy na starcie, a resztę przy odbiorze lokalu. 20/80 to najpopularniejsza proporcja, bo 20 proc. to wysokość wkładu własnego oczekiwanego przez bank. Ponadto firmy oferują notarialną gwarancję ceny – to pokłosie obaw, że na klientów będzie przerzucana inflacja czy wzrost kosztów budowy. Można też np. dostać komórkę lokatorską gratis itp.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Ceny nie spadają, bo deweloperzy budują dziś dla zamożnych
Nieruchomości
EBOR inwestuje w polski PRS
Nieruchomości
O okazję pod miastem już nie tak łatwo
Rynek nieruchomości
Długi deweloperów topią inne branże
Nieruchomości
Marże dwóch prędkości