Jeszcze w zeszłym roku deweloperzy kusili inwestorów obligacjami ze stałym oprocentowaniem rzędu 6–7 proc. rocznie, dziś tacy emitenci mogą się uśmiechnąć, jak tani to dług. Jak pan ocenia, po mocnym i szybkim wzroście stóp, kondycję branży pod kątem możliwości obsługi i pozyskiwania finansowania?
Jeśli chodzi o wysoki poziom odsetek obligacji ze zmiennym oprocentowaniem, to jest on oczywiście bolesny dla firm, uderza w ich rentowność, ale nie powinien spowodować problemów z obsługą długu, terminowym wypłacaniem odsetek. Moim zdaniem ważniejszy jest temat refinansowania długu, który będzie zapadał w najbliższym czasie. Jeśli pyta pan o bezpieczeństwo deweloperów, trzeba sobie zdawać sprawę, że mówimy o branży, która w ostatnich latach bardzo dobrze sobie radziła, największe spółki sprzedawały po 2, 3, a nawet 4 tys. lokali rocznie. W tym momencie deweloperzy są w sytuacji, gdzie tegoroczna oferta jest wyprzedana średnio w 80 proc., a lokale z terminem oddania w 2023 r. w 40–50 proc. Deweloperzy w zeszłym roku mocno inwestowali w grunty, zatem nie ma presji na pozyskiwanie finansowania w celu uzupełniania banków ziemi.