Bez wątpienia nowa ustawa uczy perfekcyjnego planowania – mówią eksperci rynku deweloperskiego. Dodają, że mocno namiesza tym, którzy do tej pory niespecjalnie przejmowali się ustawowymi ramami inwestycji. Prospekt, czyli zestaw danych o inwestycji, którą deweloper ma obowiązek doręczyć klientowi przed zawarciem umowy deweloperskiej, obowiązkowy był zawsze. Zazwyczaj był reklamą firmy.
Od 1 lipca poza opisem nieruchomości, jej uwarunkowaniami prawnymi oraz cechami przedsięwzięcia deweloper musi dokonać w treści prospektu swoistej „antyreklamy”. Czyli uczciwie wskazać wszystkie dające się zidentyfikować okoliczności faktyczne mogące utrudnić korzystanie z nieruchomości.
– Wzór prospektu załączony do ustawy wymienia np. stałe źródła nieprzyjemnych zapachów oraz ponadnormatywne zanieczyszczenie terenu światłem lub dźwiękiem, które jest stale obecne na nieruchomości lub w jej okolicy – wylicza adwokat Iwona Dobkowska-Puławska z kancelarii Marszałek & Partnerzy.
Nowa ustawa deweloperska rozszerza też przekazywane dane o szczegółowe informacje o ich sytuacji prawno-finansowej, czy działka jest obciążona hipoteką albo jakie jest przeznaczenie sąsiednich nieruchomości w promieniu kilometra.
– A ponieważ deweloper ma obowiązek posiadania prospektu w momencie rozpoczęcia sprzedaży, podobnie jak mieszkaniowego rachunku powierniczego, co wynika z art. 20 ust. 1 ustawy, do pakietu narzędzi, jakimi operuje, powinien dołączyć także magiczną kulę – ironizuje ekspertka PZFD Dorota Dymyt-Holko.