Ekspertka analizuje sytuację na polskim rynku dark stores:
W Polsce jest ich w sumie kilkadziesiąt. Większość działa w Warszawie. Powstają nie tylko blisko osiedli, ale też w parterach bloków mieszkalnych oraz w centrach miast, co umożliwia dostarczenie zamówionych produktów w ciągu deklarowanych kilkunastu lub maksymalnie kilkudziesięciu minut.
Dynamiczny rozwój technologii i wybuch pandemii, czego efektem była zmiana nawyków i potrzeb konsumentów, wpłynęły również na gwałtowny rozwój sprzedaży internetowej. Dark stores powstały pod presją skracania łańcucha dostaw, w szczególności artykułów spożywczych, w dobie lockdownów, kiedy to mieszkańcy miast w trosce o swoje zdrowie chętniej korzystali z ekspresowych dostaw podstawowych produktów. Do wzrostu popularności usług typu quick delivery przyczyniło się także wejście na rynek e-commerce tradycyjnych sieci handlowych, które dotychczas prowadziły sprzedaż w ramach stacjonarnej sieci sklepów.
Na polskim rynku działa kilka platform funkcjonujących w modelu q-commerce (quick commerce – szybki handel): Lisek.app (prekursor tego typu usług w Polsce), Glovo, a także działająca w ramach współpracy Glovo i sieci Biedronka usługa Biek, Wolt Market, Bolt Market, GetNowX oraz Żabka Jush. W Polsce działa także platforma logistyczna Stuart, która oferuje dostawy „last-mile" dla biznesu.
Problemem, który zaczynają dostrzegać władze miast, jest zewnętrzny wygląd dark stores – zaklejone witryny lokali w prestiżowych częściach miast negatywnie wpływają na estetykę przestrzeni publicznej. Ponadto krótki czas dostawy często wymusza na dostawcach brawurową jazdę, na co w szczególności zwracają uwagę miejscy aktywiści.