Właściciele tych obiektów nie muszą się więc starać o pozyskanie najemców, jak to było jeszcze na początku ubiegłego roku.
Wśród zachęt motywujących do wyboru konkretnej oferty znajdują się przede wszystkim upusty w czynszu lub okresowe zwolnienie z niego czy brak opłat za miejsca parkingowe. Właściciele proponują również pomoc w aranżacji powierzchni. Jednak od ubiegłego roku coraz trudniej najemcom uzyskać jakąkolwiek zachętę, zwłaszcza jeśli w grę wchodzi mniejsza powierzchnia.
– Najtrudniej mówić o zachętach w Warszawie, gdzie najemcy znajdują się w mało komfortowej sytuacji. W Katowicach natomiast w perspektywie dwóch lat spodziewamy się diametralnej zmiany sytuacji i ostrej walki o klienta. Na rynku pojawi się bowiem ponad 200 tysięcy mkw. nowej powierzchni biurowej – twierdzą analitycy z Knight Frank.
W centrum Warszawy mali i średni najemcy, którzy szukają biura do wynajęcia na 2008 r., praktycznie nie mogą liczyć na żadne zwolnienia z opłat i rabaty czynszowe. – Czynsze wywoławcze rosną, a oferowane zachęty spadają, co w rezultacie zwiększa znacznie koszty ponoszone przez najemców powierzchni biurowych. Ze względu na ograniczoną podaż nowej powierzchni biurowej w centrum miasta, wraz ze znacznym wzrostem poziomu czynszów wywoławczych, oferowane zachęty są na bardzo niskim poziomie. W najlepszych budynkach najemca może otrzymać średnio obniżkę odpowiadającą opłacie za 1 – 1,5 miesiąca wynajmu w przypadku pięcioletniej umowy. Oznacza to, że przy czynszu wywoławczym na poziomie 30 euro, czynsz efektywny wyniesie 29 – 29,5 euro za każdy metr – podaje Katarzyna Lipka z DTZ.
Najgorzej jest w przypadku małych modułów od 150 do 300 mkw. w centrum miasta czy na Mokotowie. – Ze względu na kolejkę zainteresowanych właściciel wybiera sobie partnera do dalszych rozmów i nie ma nawet mowy o negocjacji czynszu. Takim przykładem jest WFC – opowiada Monika Godlewska z Knight Frank.