To niejedyny taki przykład. 70 proc. wspólnot, którymi administruje Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych, ma problemy z podwórkami. Nie lepiej jest w Poznaniu. W tej chwili gmina ma udział w 760 wspólnotach, z tego 500 ma podobne problemy.
Wszystko przez przepisy, które wprawdzie nie obowiązują od wielu lat, ale wciąż wywierają skutki. Chodzi o ustawę o gospodarce gruntami i wywłaszczaniu nieruchomości. Na jej podstawie osobno wydzielano działkę pod budynek, a osobno na podwórko. Później gminy sprzedawały lokale razem z udziałem w gruncie tylko pod budynkiem.
W efekcie wiele wspólnot ma działki, które nie wykraczają poza obrys budynku – bez samodzielnego dojazdu, śmietnika, placu zabaw czy parkingu. Wszystko to znajduje się na działce, która jest własnością gminy. Bywa, że podwórka-studnie są własnością komunalną, a otaczające je kamienice prywatną.
W tej chwili przepisy na tego typu praktyki nie pozwalają. Art. 4 ust. 3a [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=175872]ustawy o gospodarce nieruchomościami[/link] stanowi, że działka budowlana to zabudowana działka gruntu, której wielkość, cechy geometryczne, dostęp do drogi publicznej oraz wyposażenie w urządzenia infrastruktury technicznej umożliwiają prawidłowe i racjonalne korzystanie z budynków i urządzeń na niej położonych.
Są jednak uregulowania, które pozwalają rozwiązać ten problem (patrz ramka).
– Przepisy nie przewidują żadnych sankcji za ich nieprzestrzeganie. Większość wspólnot się więc do nich nie stosuje. Wychodzą z założenia, że skoro utrzymanie dodatkowej działki kosztuje, jest to też dodatkowy obowiązek, więc po co brać sobie jeszcze jeden problem na głowę – wyjaśnia Łapiński.