Działki i domy będą drożeć

Ceny domów na przedmieściach prezentują się atrakcyjnie, ale tylko dla osób, które stać na wydanie 700 – 800 tys. złotych na inwestycje w standardzie deweloperskim, czyli do wykończenia. Analitycy prognozują jednak, że taniej raczej nie będzie

Publikacja: 24.02.2008 11:48

Działki i domy będą drożeć

Foto: Rzeczpospolita

– Wobec wysokich cen działek nawet samodzielna budowa domu może być równie dużym wydatkiem, zwłaszcza że na rynku brakuje wykonawców i przestoje z tym związane wydłużają się – mówi Emil Szweda, analityk Open Finance.

Zdaniem analityków Noble Bank taka sytuacja może odstraszyć potencjalnych kupców gruntów, są bowiem jakieś granice tego, ile można wydać na działkę przeznaczoną pod budowę, a są to pieniądze przecież zamrożone na czas budowy domu.

– To trochę tak, jakby podpisując umowę na zakup mieszkania, deweloper poprosił o połowę pieniędzy z góry i obiecał zakończyć inwestycję za dwa lata, bo jest to minimalny czas potrzebny na załatwienie formalności i zbudowanie domu. Nie dla wszystkich jest to atrakcyjna perspektywa – mówi Emil Szweda.

Właściciele działek mogą jednak swobodnie utrzymywać ceny, ponieważ grunty są bardzo tanie w utrzymaniu, a w dodatku brakuje ich w atrakcyjnych lokalizacjach. Transakcji będzie więc najprawdopodobniej mniej niż w minionym roku.

Wiele osób może odłożyć swoje plany o kupnie ziemi i budowie własnego domu, ponieważ zapowiadana budowa obwodnic największych miast może za kilka lat zaowocować zwiększeniem podaży ziemi pod budowę w atrakcyjnych – biorąc pod uwagę czas dojazdu do miejsca pracy – lokalizacjach. Wtedy też ceny gruntów mogą być niższe niż obecnie.

– Spodziewam się jednak dalszego wzrostu cen działek w strefach podmiejskich, ale także zmniejszenia liczby transakcji. Jednakże z tym zastrzeżeniem, że ceny działek budowlanych pod budownictwo jednorodzinne stały się zbyt wysokie, by ich dalszy wzrost był uzasadniony, co dotyczy przede wszystkim ścisłych peryferii. Grunty dalej od miast – w szczególności dobrze położone wobec przyszłych obwodnic – nadal można uznać za atrakcyjną inwestycję – mówi Emil Szweda.

Każdy, kto budował dom, wie, że problemy z kompetentną siłą roboczą stają się coraz bardziej dotkliwe. W dużych miastach jest z tym jeszcze trudniej – tu koszty robocizny za remont czy wykończenie mieszkania zaczynają stanowić istotny koszt inwestycji mieszkaniowej. To jeden z czynników przemawiających za utrzymaniem cen mieszkań o dobrym standardzie wykończenia – będzie to jeden z najbardziej docenianych elementów przez kupujących

Zdaniem Emila Szwedy popyt na kredyty hipoteczne utrzyma się na wysokim poziomie, lecz mimo to ceny nie wzrosną ze względu na rosnącą podaż nowych mieszkań.

– Oczekuję utrzymania wysokiego popytu na rynku mieszkań związanego z poprawiającą się sytuacją na rynku pracy. Co prawda wzrost stóp procentowych ogranicza zdolność do zaciągania długów, ale wzrost wynagrodzeń, wynikający także z obniżenia składki rentowej, poprawia sytuację, często z nawiązką, nadrabiając mniejszą zdolność wynikającą ze zmian stóp procentowych – mówi Emil Szweda.

Niemniej sama liczba zaciąganych kredytów nie musi znacząco urosnąć – będą to liczby porównywalne do tych z drugiej połowy 2007 roku. A i to pod warunkiem że rynkowe stopy procentowe ustabilizują się na obecnym poziomie. Jeśli oprocentowanie kredytów wzrośnie wyraźnie powyżej 7 proc. (to prawdopodobne), popyt może się obniżyć. Oprocentowanie powyżej 8 proc. (nie oczekuję tego) oznaczałoby już duże kłopoty i dla banków ze sprzedażą nowych kredytów, i dla posiadaczy kredytów z ich obsługą.

Deweloperzy, a także inwestorzy indywidualni mają zamiar budować coraz więcej, a zwiększona podaż może doprowadzić do niewielkiego spadku cen nowych mieszkań w pierwszym kwartale, ale nie na długo.

Pamiętajmy bowiem, że oprocentowanie kredytów to tylko jeden z elementów ograniczających popyt. Drugim – zdecydowanie ważniejszym – są ceny mieszkań. Gdyby one spadły, nawet o 5 – 8 proc., popyt może się szybko ożywić.

Eksperci nie mają wątpliwości, że w najgorszej sytuacji są posiadacze mieszkań w tzw. wielkiej płycie. Wystawienie ich na sprzedaż po cenie zbliżonej do obowiązującej w 2007 r. może skończyć się niepowodzeniem. Tego rodzaju mieszkania, jak również inne w złych lokalizacjach, nadające się do remontu, będą tanieć. Zwłaszcza konieczność remontu może odstraszać inwestorów, bo problemy z kompetentną siłą roboczą stają się coraz bardziej dotkliwe, szczególnie w dużych miastach. W nich też koszty robocizny za remont czy wykończenie mieszkania zaczynają stanowić istotny koszt inwestycji mieszkaniowej. To jeden z czynników przemawiających za utrzymaniem cen mieszkań o dobrym standardzie wykończenia. Będzie to jeden z najbardziej docenianych elementów przez kupujących.

– Słabszy może być pierwszy kwartał, natomiast kolejne miesiące powinny przynieść stabilizację i w efekcie niewielkie zmiany cen w porównaniu z 2007 rokiem z wyjątkiem mieszkań o słabym standardzie – przewiduje Emil Szweda.

– Wobec wysokich cen działek nawet samodzielna budowa domu może być równie dużym wydatkiem, zwłaszcza że na rynku brakuje wykonawców i przestoje z tym związane wydłużają się – mówi Emil Szweda, analityk Open Finance.

Zdaniem analityków Noble Bank taka sytuacja może odstraszyć potencjalnych kupców gruntów, są bowiem jakieś granice tego, ile można wydać na działkę przeznaczoną pod budowę, a są to pieniądze przecież zamrożone na czas budowy domu.

Pozostało 89% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej