Rz: Czym się różni dzisiejsza sytuacja na rynku kredytów hipotecznych od tej sprzed roku?
Michał Macierzyński:
Na rynku zmieniło się przede wszystkim nastawienie klientów. Rok temu deweloperzy i firmy zainteresowane wzrostem cen twierdzili, że będzie tylko drożej. Analitycy kilku firm podawali fantastyczne stopy wzrostu rok do roku. Atmosfera była gorąca.
Kto tylko miał zdolność kredytową, zastanawiał się nad kupnem mieszkania. W wakacje 2007 r. ceny nieruchomości stanęły. Od tamtej pory można mówić o początku obniżek, które teraz mają miejsce.
Warto podkreślić, że obniżek widocznych w cenach transakcyjnych, a nie ofertowych. Właśnie w drugiej połowie 2007 r. zaczął się kryzys kredytowy w USA, a my byliśmy po drugiej podwyżce stóp procentowych. WIBOR wzrósł wówczas o ponad pół punktu procentowego w stosunku do historycznych minimów. Ludzie zaczęli się więc powstrzymywać z kupnem nieruchomości.