Rok marzeń polskich deweloperów

Cenowy szał pozwolił dobrze zarobić. W tym roku będzie gorzej. Klienci nie walą już drzwiami i oknami. Aby podtrzymać popyt, spółki będą musiały zmniejszać marże

Aktualizacja: 16.04.2008 11:33 Publikacja: 16.04.2008 03:49

Rok marzeń polskich deweloperów

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Z punktu widzenia wyników finansowych giełdowych deweloperów 2007 rok wygląda doskonale. Zyski wzrosły średnio niemal o 50 proc. w porównaniu z 2006 r. Ale sytuacja branży nie jest aż tak wspaniała. Wyniki to pochodna mieszkaniowego boomu z 2006 i początku 2007 roku. Druga połowa ubiegłego roku to już załamanie popytu. Z rynku zniknęli inwestorzy kupujący w pakietach po kilkadziesiąt mieszkań. Z drugiej strony, lawinowo rosnące ceny wypchnęły z rynku sporą część pojedynczych klientów. Wielu rodzin nie stać już na wzięcie kredytu. Inni zaczęli odkładać decyzję o zakupie, licząc, że ceny zaczną spadać.

– Pierwsza połowa ubiegłego roku należała do bardzo udanych, choć już wtedy pojawiały się symptomy spowolnienia wzrostu cen – mówi Kacper Żak, analityk DI BRE Bank. – Druga połowa była już zdecydowanie inna. Dla wielu z nich zaskoczeniem było to, że dobra koniunktura skończyła się tak szybko. W wynikach finansowych za cały rok tego spowolnienia jeszcze nie było widać, bo odzwierciedlały wcześniejszą wysoką sprzedaż z 2006 i pierwszej połowy 2007 roku – dodaje.

Potem sprzedaż wyraźnie wyhamowała. – Dopiero w drugiej połowie tego roku jest szansa na odczuwalny wzrost popytu – uważa Jerzy Zdrzałka, prezes J.W. Construction. Jego zdaniem nie wszystkie spółki z branży odrobią po wakacjach straty ponoszone w ostatnich miesiącach. A to, jak bardzo widoczne będą one w wynikach, zależeć będzie głównie od sposobu raportowania.

Wciąż bowiem deweloperzy nie mają ujednoliconego sposobu pokazywania wyników. Raportujący wg tzw. MSR 11 (np. J.W. Construction, Dom Development) już w trakcie budowy wykazują i przychody, i zyski. Stosujący MSR 18 (np. GTC, Echo Investment) ujawniają je dopiero po zakończeniu inwestycji. W efekcie wyniki drugiej grupy spółek mogą być bezpieczne w najbliższych kwartałach. Z kolei firmy wykazujące przychody i zyski przed zakończeniem prac mogą mieć gorsze rezultaty. W tej chwili największą bolączką deweloperów są rosnące stopy procentowe. One sprawiają, że bogacenie się społeczeństwa nie przekłada się na wzrost zdolności kredytowej. – Ale to niejedyny problem. Deweloperzy mają coraz większe trudności z wykonawstwem. Nie ma rąk do pracy. Ratują się sprowadzaniem ekip z zagranicy, ale to może nie wystarczyć. Zwłaszcza że już w tym roku ruszą wielkie przetargi infrastrukturalne. Roboty przy drogach odbiorą firmom deweloperskim kolejnych pracowników budowlanych – przewiduje Żak.

Zresztą rosnące koszty wykonawcze są głównym argumentem deweloperów w dyskusji o możliwości spadku cen mieszkań. Polski Związek Firm Deweloperskich podkreśla, że ceny nie mogą spaść, gdy rosną koszty robocizny, materiałów budowlanych, a wciąż nie spadają wyraźnie ceny gruntów. Deweloperzy przemilczają przy tym sprawę marż. Te nadal sięgają 40 proc., choć w Europie Zachodniej są nawet o połowę niższe. Marże zapewne będą się kurczyć, ale przy rosnących kosztach realizacji inwestycji nie musi to oznaczać spadków cen mieszkań.

Dla mniejszych deweloperów, zwłaszcza przy mniej atrakcyjnych projektach, problemem może być też finansowanie inwestycji. Nie da się już budować z kolejnych wpłat klientów i spółki muszą ratować się kredytami. Tymczasem banki usztywniają swoje podejście do deweloperów. Wymagają m.in. coraz wyższych wkładów własnych.

Kłopoty branży deweloperskiej znalazły swoje odzwierciedlenie w wycenach giełdowych. Dość powiedzieć, że uruchomiony 15 czerwca ubiegłego roku indeks WIG-Deweloperzy spadł z ponad 6,5 tys. punktów na starcie do ok. 3,8 tys. punktów obecnie.

Tak czy inaczej, coraz więcej spółek z branży zaczyna szukać zysków poza granicami Polski. Skupiają się głównie na Rosji, ale nie omijają Ukrainy, Bułgarii i innych państw regionu. Najwięksi, jak J.W. Construction i Polnord, przyznają, że w perspektywie kilku lat nawet połowa ich przychodów pochodzić będzie spoza Polski. Szukają zysków także w zupełnie nowych segmentach rynku i nowych lokalizacjach. Nie chcą się ograniczać do osiedli w obrębie największych miast i coraz głośniej mówią o domkach jednorodzinnych na wsiach, wakacyjnych apartamentach, rewitalizacji terenów przemysłowych (np. loftach) czy budowie luksusowych wież mieszkalnych. Z danych GUS wynika też, że budowlany boom powoli przenosi się z pięciu największych aglomeracji do mniejszych ośrodków.

Z punktu widzenia wyników finansowych giełdowych deweloperów 2007 rok wygląda doskonale. Zyski wzrosły średnio niemal o 50 proc. w porównaniu z 2006 r. Ale sytuacja branży nie jest aż tak wspaniała. Wyniki to pochodna mieszkaniowego boomu z 2006 i początku 2007 roku. Druga połowa ubiegłego roku to już załamanie popytu. Z rynku zniknęli inwestorzy kupujący w pakietach po kilkadziesiąt mieszkań. Z drugiej strony, lawinowo rosnące ceny wypchnęły z rynku sporą część pojedynczych klientów. Wielu rodzin nie stać już na wzięcie kredytu. Inni zaczęli odkładać decyzję o zakupie, licząc, że ceny zaczną spadać.

Pozostało 85% artykułu
Nieruchomości
Rynek luksusowych nieruchomości ciągle rośnie. Rezydencja za 50 mln zł
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Korona Legionowa na półmetku
Nieruchomości
Invesco Real Estate kupuje nowy hotel na Wyspie Spichrzów
Nieruchomości
Trei wybuduje mieszkania w Milanówku. Osiedle na poprzemysłowym terenie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Nieruchomości
MLP Rzeszów na starcie. Inwestycja typu greenfield