Systemy klimatyzacyjne to obowiązujący standard w budynkach komercyjnych – w biurach, hotelach czy centrach handlowych.
W obiektach mieszkalnych tego typu rozwiązania projektuje się tylko w apartamentowcach. Jeśli właściciel sobie tego życzy i stać go na to – także w domach jednorodzinnych. Wtedy nie widać instalacji klimatyzacyjnej, a temperaturę ustawia się na panelu umieszczonym w ścianie lub używa się do tego celu pilota.
– Ponadstandardowe rozwiązania w budownictwie mieszkaniowym pojawiają się w projektach o naprawdę wysokim standardzie. Trudno liczyć na klimatyzację czy też ogrzewanie podłogowe w każdym budynku, ponieważ podnoszą one znacznie wartość metra kwadratowego, a nadal jednym z głównych czynników zainteresowania ofertą jest cena. Większość klientów woli nabyć mieszkanie tańsze, w którym już na etapie eksploatacji mogą założyć sobie urządzenie klimatyzacyjne, niż płacić za nie na wstępie – mówi Marcin Jańczuk z Metrohouse.
Jeśli jednak nie mamy mieszkania lub domu z klimatyzacją, to nic straconego: możemy zamontować urządzenie typu split lub klimatyzator przenośny, zwany monoblokiem. Klimatyzator działa na zasadzie lodówki: jest część, która chłodzi, i ta, która grzeje.
Zanim jednak dokonamy zakupu takich urządzeń, musimy się dowiedzieć, czy zarządca budynku, administracja lub spółdzielnia zgodzą się na jego montaż. Klimatyzator typu split składa się z dwóch części: jedna (ta, która produkuje upragniony chłód) znajduje się wewnątrz mieszkania, jest to tak zwany parowacz lub parownik. Druga część to produkujący ciepło skraplacz, który powinien się znajdować na zewnątrz budynku. – Skraplacz przypomina wentylator w obudowie i poza wytwarzaniem ciepła jest głównym źródłem hałasu całego urządzenia. Dlatego wiele administracji nie zgadza się na jego montaż na elewacji budynku. Niekiedy protestują też sąsiedzi. Czasem jest zgoda, ale tylko pod warunkiem że urządzenie będzie zasłonięte przez balkon – mówi Adam Prawdzik, koordynator z grupy Alfred Moll, która zajmuje się m.in. dystrybucją klimatyzatorów.