– Robimy wszystko, by do końca tego roku wydać około 16 mld zł na budowę dróg – zapewnia Lech Witecki, p.o. generalnego dyrektora dróg krajowych i autostrad.
Jak wyjaśnia, problemy drogowców związane są z prawem ochrony środowiska. – W wielu przypadkach musieliśmy uzupełniać dokumentacje, co odsuwało rozpoczęcie prac nawet o rok – mówi. To też jedna z przyczyn zaktualizowania rządowego planu budowy dróg krajowych i autostrad na Euro 2012. Do czasu mistrzostw powstanie 2,1 tys. autostrad i tras ekspresowych, a nie jak zakładano wcześniej – 3 tys. km. Ok. 900 km ma być w trakcie budowy.
W przyszłym roku GDDKiA ma mieć do swojej dyspozycji około 30 mld zł. – W tym roku według moich danych wykorzystali na budowę dróg zaledwie 14 mld zł – mówi Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa. – W przyszłym roku nie wydadzą kwoty dwukrotnie wyższej, jeżeli nie zostaną wprowadzone pewne zmiany, m.in. wzmocnienie pozycji generalnego dyrektora. Powinien być pełnomocnikiem premiera w randze podsekretarza stanu, a nie chłopcem na posyłki, który musi się prosić o pieniądze – podsumowuje Malusi.
Jak wyjaśnia, w tym roku urząd nie ogłosił kilku dużych przetargów na budowę dróg tylko dlatego, że nie były wcześniej zapisane w planie inwestycyjnym. Bez zmian prawnych i organizacyjnych zdaniem Malusiego plan wydania w ciągu najbliższych siedmiu lat 121 mld zł na nowe drogi jest nierealny.
Generalna Dyrekcja zapowiada jednak nie tylko realizację planu, ale również sięgnięcie po dodatkowe dofinansowanie przyznawane w konkursach w programie „Infrastruktura i środowisko”. – Ubiegamy się o dofinansowanie w konkursie na budowę dróg i obwodnic spoza sieci TEN-T (Transeuropejskiej Sieci Transportowej - red.), w lutym planujemy składać kolejne wnioski o dotacje tras znajdujących się w sieci TEN-T – mówi Magdalena Jaworska, zastępca dyrektora GDDKiA. W ciągu ostatnich 12 miesięcy rząd nie zakończył jednak budowy ani jednego kilometra autostrady. 65 km trasy A1 z Grudziądza do Nowych Marz oddała firma Gdańsk Transport Company.