Reklama

Spadły ceny, a razem z nimi liczba transakcji

Pośrednicy nie pamiętają tak burzliwego okresu. Choć po długim czasie oczekiwania ceny lokali spadły, drogę prowadzącą do kupna mieszkania zablokowały banki

Aktualizacja: 28.12.2008 23:05 Publikacja: 28.12.2008 23:04

Różnica między ceną ofertową a transakcyjną na rynku wtórnym w mijającym roku wynosiła około 300 zł

Różnica między ceną ofertową a transakcyjną na rynku wtórnym w mijającym roku wynosiła około 300 zł na metrze

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

– Na początku 2008 roku nikt nie przewidywał aż takiego spadek cen. Stawki znacznie się obniżyły, chociaż w Warszawie może było to mniej zauważalne niż w innych miastach. W stolicy najbardziej potaniały lokale w wielkiej płycie – podkreśla Mariusz Ostapczuk, prezes zarządu Milton House. – Główne spadki zaczęły się po wakacjach, kiedy dotarły do nas pierwsze informacje o upadkach banków zagranicznych i kłopotach amerykańskich funduszy.

Jak zauważa Jarosław Mikołaj Skoczeń z Emmerson Nieruchomości, spadek cen wcale jednak nie uszczęśliwił warszawiaków.

– W pierwszym kwartale tego roku lokale były zdecydowanie za drogie, a przez to osoby szukające mieszkań wstrzymywały się od zakupu, czekając na obniżenie cen. Kiedy jednak stawki poszły w dół, to pojawiły się problemy z kredytami, więc kupujący znowu nie mogą nabyć mieszkania – mówi Skoczeń.Według Mariusza Ostapczuka dzisiejsza sytuacja również jest objawem wyczekiwania.

– W tej chwili mamy zastój. Można wyczuć pewne oczekiwanie, ale nikt nie wie, na co tak naprawdę czekać. To bolesny okres dla rynku – ocenia pośrednik.

[srodtytul]Transakcyjne w dół[/srodtytul]

Reklama
Reklama

Kryzys hipoteczny mogą polubić właściciele lokali w mniej popularnych do tej pory dzielnicach.

– Rejony, które były omijane, nagle zyskały zainteresowanie klientów ze względu na niższe ceny oferowanych mieszkań. Jeżeli nie można uzyskać kredytu na lokum w lepszych, droższych dzielnicach, to zaczyna się szukać lokalu w tańszych, teoretycznie gorszych miejscach – twierdzi Skoczeń.Zaznacza także, że tegorocznymi zwycięzcami wśród dzielnic, które zyskały popularność na rynku, są Bielany i Żoliborz. To za sprawą ukończenia budowy pierwszej linii metra. Z drugiej strony uznaniem kupujących ciągle cieszy się Ursynów, który utrzymuje ceny na stałym poziomie.

O spadku cen mówią raczej pośrednicy. Nie widać tego zjawiska w statystykach prowadzonych przez najpopularniejsze serwisy ogłoszeniowe. Jak to tłumaczą agenci?

– Ponieważ ceny ofertowe, na których bazują portale, prawie nie spadły. Widoczny jest za to spadek cen transakcyjnych. Wiele zależy od zdolności negocjacyjnych kupującego – twierdzi Ostapczuk.

A z jakim właścicielem najlepiej się negocjowało ceny w 2008 roku?– Oczywiście z tym, który kupił mieszkanie klika lat temu. Takie osoby w trakcie negocjacji szybciej podejmowały decyzję o obniżeniu ceny. To dlatego, że nabywając lokal jeszcze w 2004 roku, płacili dwa albo nawet trzy razy mniej, niż teraz chciały uzyskać – ocenia Skoczeń.

[srodtytul]Małe na kredyt[/srodtytul]

Reklama
Reklama

Mimo wahań na rynku w pierwszym kwartale roku pośrednicy zanotowali dużo więcej transakcji niż pod koniec br. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami analityków 2008 rok okazał się ostatnim rokiem działalności wielu biur nieruchomości. Bardzo mała liczba zawieranych transakcji nie jest jednak jedynym zmartwieniem pośredników. Niższe ceny nieruchomości oznaczają mniejsze prowizje.

– Klienci coraz częściej decydują się na małe lokale. Wybierają zatem kawalerki i mieszkania dwupokojowe – podkreśla Jacek Rybak, właściciel biura Puławska Nieruchomości. – Od początku roku wyraźnie widać, że systematycznie maleje także popyt na domy. Dodatkowo pojawił się nowy trend wśród małych i średnich inwestorów, którzy zaczęli rezygnować z inwestycji w rynek mieszkaniowy. Teraz obiektem ich zainteresowań coraz częściej są niewielkie powierzchnie komercyjne.

Pośrednicy zapowiadają, że trudna sytuacja prowadzi do wyczerpania zapasu mieszkań z segmentu popularnego, których może zacząć brakować już w drugim kwartale 2009 roku. Głównym powodem jest tutaj ograniczenie liczby inwestycji prowadzonych przez deweloperów.

– W czasie hossy wszyscy twierdzili, że do 2012 roku nie ma szans na obniżkę cen. Okazało się jednak, że boom mieszkaniowy, który w Hiszpanii trwał 15 lat, u nas zagościł tylko na trzy sezony – mówi Mariusz Ostapczuk.

– Na początku 2008 roku nikt nie przewidywał aż takiego spadek cen. Stawki znacznie się obniżyły, chociaż w Warszawie może było to mniej zauważalne niż w innych miastach. W stolicy najbardziej potaniały lokale w wielkiej płycie – podkreśla Mariusz Ostapczuk, prezes zarządu Milton House. – Główne spadki zaczęły się po wakacjach, kiedy dotarły do nas pierwsze informacje o upadkach banków zagranicznych i kłopotach amerykańskich funduszy.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Sądy i trybunały
Waldemar Żurek ujawnia projekt reformy KRS. Liczy na poparcie prezydenta
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Nieruchomości
Można już składać wnioski o bon ciepłowniczy. Ile wynosi i komu przysługuje?
Służby mundurowe
W 2026 roku wojsko wezwie nawet 235 tys. osób. Kto jest na liście?
Nieruchomości
Ważne zmiany dla każdego, kto planuje budowę. Ustawa przyjęta
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Nieruchomości
Rząd kończy z patologiami w spółdzielniach mieszkaniowych. Oto, co chce zmienić
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama