– Na początku 2008 roku nikt nie przewidywał aż takiego spadek cen. Stawki znacznie się obniżyły, chociaż w Warszawie może było to mniej zauważalne niż w innych miastach. W stolicy najbardziej potaniały lokale w wielkiej płycie – podkreśla Mariusz Ostapczuk, prezes zarządu Milton House. – Główne spadki zaczęły się po wakacjach, kiedy dotarły do nas pierwsze informacje o upadkach banków zagranicznych i kłopotach amerykańskich funduszy.
Jak zauważa Jarosław Mikołaj Skoczeń z Emmerson Nieruchomości, spadek cen wcale jednak nie uszczęśliwił warszawiaków.
– W pierwszym kwartale tego roku lokale były zdecydowanie za drogie, a przez to osoby szukające mieszkań wstrzymywały się od zakupu, czekając na obniżenie cen. Kiedy jednak stawki poszły w dół, to pojawiły się problemy z kredytami, więc kupujący znowu nie mogą nabyć mieszkania – mówi Skoczeń.Według Mariusza Ostapczuka dzisiejsza sytuacja również jest objawem wyczekiwania.
– W tej chwili mamy zastój. Można wyczuć pewne oczekiwanie, ale nikt nie wie, na co tak naprawdę czekać. To bolesny okres dla rynku – ocenia pośrednik.
[srodtytul]Transakcyjne w dół[/srodtytul]