[b]Marek Kiełpikowski, Bydgoska Arenda Nieruchomości[/b]
Dla większości sprzedających dzisiejsze poziomy cen są mniej istotne w przeliczeniu na procenty zysku osiągniętego na różnicy kupna-sprzedaży. Ważniejsze jest raczej, czy zysk pozwoli na kupno kolejnej nieruchomości. Ceny spadły o 10 – 15 procent, więc wielu ocenia, że oczekiwanie na dalsze obniżki jest zbyt ryzykowne. Sporo klientów uczestniczy w łańcuchu powiązanych transakcji i akceptuje dzisiejszy poziom cen, bo na tym samym poziomie sprzedaje i kupuje. Transakcje odbywają się regularnie, ale kupujący wybierają najtańsze oferty od tych sprzedających, którzy dyktują realne ceny. [i]—aig[/i]
[b]Michał Słupkowski, deweloper Multi-Hekk Nieruchomości[/b]
– Dziś możemy kupić mieszkanie czy dom nawet o 20 – 30 procent taniej niż dwa lata temu. Myślę, że zbliżyliśmy się do końca spadków. W obniżaniu cen pomagają deweloperom niższe koszty robocizny i materiałów. Obniżki to jednak przede wszystkim oddawanie własnego zysku. Na rynku pierwotnym mamy już wiele prawdziwych okazji. Na przykład w Piasecznie sprzedajemy metr mieszkania od 3490 zł. Takich okazji jest więcej. W tych miejscach taniej już nie będzie. Dla poszukujących mieszkania czy to dla siebie, czy jako inwestycji rekomendacja brzmi: „kupuj”. [i]—aig[/i]
[b]Krzysztof Oppenheim, doradca finansowy Oppenheim Enterprise[/b]