Samowolne legalizacje samowoli, czyli przychylność wobec inwestorów

Powiatowi inspektorzy nadzoru budowlanego łamią prawo na wszystkich etapach sprawdzania inwestycji.

Publikacja: 06.07.2009 04:39

Samowolne legalizacje samowoli, czyli przychylność wobec inwestorów

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

W razie kłopotów sprawę załatwi łapówka – takie wnioski płyną z raportu Najwyższej Izby Kontroli

Powiatowe inspektoraty nadzoru budowlanego nie egzekwują wydanych przez siebie decyzji, nawet gdy obiekty zagrażają życiu i zdrowiu użytkowników. Na 24 skontrolowane inspektoraty NIK miała zastrzeżenia w tej sprawie do połowy jednostek. Np. inspektorzy z Grodziska Mazowieckiego na 35 skontrolowanych inwestycji, co do których wydali decyzję o wstrzymaniu budowy, aż w przypadku 34 nie sprawdzili, czy inwestor zastosował się do ich polecenia.

Inspektorzy nie sprawdzali nawet, czy budowa, której dotyczyło postępowanie legalizacyjne, jest zgodna z przepisami o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz techniczno-budowlanymi. Tymczasem to podstawa, by legalizację w ogóle rozpocząć. Przypomnijmy: możliwość płatnej legalizacji samowoli została wprowadzona w 2004 r., ale pod warunkiem że obiekt m.in. nie narusza miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego oraz nie stanowi zagrożenia dla zdrowia i życia użytkowników. Mimo to Inspektorat w Grodzisku Mazowieckim w 48 przypadkach na 51 postępowań legalizacyjnych nie sprawdził, czy budowy spełniają wymagania prawne. Z kolei w Pabianicach na 38 postanowień błędnych było aż 31 decyzji.

Inspektorzy nie wykazywali się zbytnią aktywnością, jeśli chodzi o tempo podejmowania decyzji. NIK opieszałość zarzuciła prawie 17 proc. skontrolowanych. Np. powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Wysokiem Mazowieckiem dopiero po dwóch latach od stwierdzenia samowolnego wybudowania garażu wydał decyzję, że prace budowlane mają zostać przerwane. Inspektorowi w Kłodzku wydanie postanowienia o wstrzymaniu budowy zajmowało nawet do 6,5 miesiąca.

Kolejny zarzut NIK to niezrozumiała przychylność wobec inwestorów w sprawach opłat legalizacyjnych. Prawie 30 procent inspektoratów ustalało stawkę niezgodną z przepisami, np. łódzki – zamiast 375 tys. zł – naliczył inwestorowi opłatę w wysokości 25 tys. zł. Podarował mu więc lekką ręką 350 tys. zł.

– Niewłaściwe stosowanie i interpretowanie przepisów dotyczących ustalenia wysokości opłat legalizacyjnych skutkuje zawyżaniem bądź zaniżaniem stawek, co może wskazywać na wystąpienie mechanizmów korupcjogennych – uważa Jacek Jezierski, prezes NIK. Zwraca też uwagę, że niektórzy inspektorzy umożliwiali inwestorom uniknięcie opłat, przyjmując korzystne interpretacje przepisów, niezgodne jednak z prawem. – To również może wskazywać na występowanie korupcji – mówi prezes NIK.

[ramka]Możesz sprawdzić, czy inspektorzy NIK mają zastrzeżenia do pracy nadzoru budowlanego w twoim regionie. Informacja i raport Izby dostępne w Internecie pod adresem: [link=http://nik.gov.pl/news.php?cod=2525&PHPSESSID=b84ec93c71732d0de18d69a8ac3c4409]http://nik.gov.pl/news.php?cod=2525&PHPSESSID=b84ec93c71732d0de18d69a8ac3c4409[/link][/ramka]

W razie kłopotów sprawę załatwi łapówka – takie wnioski płyną z raportu Najwyższej Izby Kontroli

Powiatowe inspektoraty nadzoru budowlanego nie egzekwują wydanych przez siebie decyzji, nawet gdy obiekty zagrażają życiu i zdrowiu użytkowników. Na 24 skontrolowane inspektoraty NIK miała zastrzeżenia w tej sprawie do połowy jednostek. Np. inspektorzy z Grodziska Mazowieckiego na 35 skontrolowanych inwestycji, co do których wydali decyzję o wstrzymaniu budowy, aż w przypadku 34 nie sprawdzili, czy inwestor zastosował się do ich polecenia.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Internet i prawo autorskie
Bruksela pozwała Polskę do TSUE. Jest szybka reakcja rządu Donalda Tuska
Prawnicy
Prokurator z Radomia ma poważne kłopoty. W tle sprawa katastrofy smoleńskiej
Sądy i trybunały
Nagły zwrot w sprawie tzw. neosędziów. Resort Bodnara zmienia swój projekt
Prawo drogowe
Ten wyrok ucieszy osoby, które oblały egzamin na prawo jazdy
Dobra osobiste
Karol Nawrocki pozwany za książkę, którą napisał jako Tadeusz Batyr