Wszystko przez to, że spółdzielnie, sprzedając mieszkania, opierają się na cenie kalkulowanej, a końcowa podawana jest po ostatecznym rozliczeniu kosztów inwestycji. Lokatorzy jednego z budynków gdyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Na Wzgórzu ponad dziesięć lat po otrzymaniu lokali otrzymali żądanie dopłaty po ok. 500 zł za 1 mkw.
– Po sprawdzeniu dokumentów przez biegłego rewidenta wyszło wiele nieprawidłowości. Spółdzielnia uchwaliła obniżenie dopłat o odsetki od przeterminowanych faktur i po ponownym rozliczeniu kwoty spadły poniżej 10 tys. zł na mieszkanie – mówi jeden z członków spółdzielni.
– W tym przypadku chodziło o budowę całego osiedla, razem z drogami, dlatego faktycznie ostatecznie koszty rozliczyliśmy po ok. dziesięciu latach od rozpoczęcia inwestycji. Z kilkoma lokatorami sprawy w sądzie już wygraliśmy, część zapłaciła też dobrowolnie – mówi Jacek Benert, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Na Wzgórzu w Gdyni.
Z kolei znana w Warszawie spółdzielnia PAX zażądała od lokatorów mieszkających w budynku od ponad roku dopłaty wysokości 1 tys. zł za mkw. Zbulwersowała ich też informacja jednego z wykonawców, że dodatkowe koszty spowodowane są wykończeniem garaży, z których wszyscy nie korzystają, oraz śmietników kosztujących rzekomo po ok. 100 tys. zł. – We wszystkich dokumentach jest informacja, że po rozliczeniu kosztów inwestycji może nastąpić dopłata lub zwrot – mówi Stanisław Tarnowski, wiceprezes spółdzielni PAX.
Kwestia dopłat jest szczególnie skomplikowana w przypadku osób kupujących mieszkania na rynku wtórnym. Nie dość, że zapłaciły one za mieszkanie znacznie więcej niż członkowie spółdzielni, to jeszcze muszą dopłacać. – Za pokrycie ewentualnych dopłat odpowiedzialna jest osoba posiadająca prawo do lokalu w momencie rozliczenia, dlatego nawet jeśli ktoś kupił mieszkanie na rynku wtórnym, musi uregulować różnicę – dodaje Jacek Benert.