Nasz czytelnik związał się umową pośrednictwa z warszawskim biurem nieruchomości. Chodziło o znalezienie mieszkania.
[srodtytul]Transakcja bez finału[/srodtytul]
– Cena ustalona w umowie wynosiła 600 tys. zł i obejmowała również stanowisko w garażu. Po negocjacjach wyraziliśmy chęć zakupu wskazanego lokalu za 590 tys. zł. Jednak przy drugiej wizycie w mieszkaniu sprzedający powiedział, że cena nie zawiera miejsca w garażu, za które żąda dodatkowo 50 tys. zł. Ostatecznie zgodziliśmy się dać 600 tys. zł za całość – opowiada nasz czytelnik (nazwisko do wiadomości redakcji).
I dodaje: – Pośrednik zapewniał, że sprzedający zgodzi się na sprzedaż lokalu za tę kwotę wraz z garażem. Nic z tego jednak nie wyszło, bo właściciel lokalu żądał więcej pieniędzy.
Ponieważ do transakcji nie doszło, klient chciał rozwiązać umowę z pośrednikiem. – Usłyszałem jednak, że nie trzeba jej rozwiązywać, mimo że w umowie widnieje zapis, iż wszelkie zmiany wymagają zgody na piśmie pod rygorem nieważności – opowiada czytelnik. – Kiedy zapytałem, co by zatem było, gdybym za parę lat kupił to mieszkanie, pośrednik powiedział, że i tak będę musiał zapłacić mu prowizję, bo zapis w umowie jest taki, że za pobrany z ich bazy adres będzie obowiązywała zapłata prowizji, gdyby doszło do transakcji.