Kontrola ministra infrastruktury nad spółdzielniami mieszkaniowymi miała być lekiem na notowane tam czasem zjawiska patologii. Tak się jednak nie stało. Dzisiaj jest to co najwyżej mało skuteczny straszak.
Chcą to zmienić parlamentarzyści, przyznając ministrowi większe kompetencje w tym zakresie. Propozycje zawiera projekt ustawy o spółdzielniach, która miałaby zastąpić obecne prawo spółdzielcze.
[srodtytul]Obecnie można zlekceważyć[/srodtytul]
Dziś kompetencje do kontrolowania spółdzielni przysługują ministrowi na podstawie art. 93a [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=134CB2E84654F079F926A95C739A86AC?id=171204]prawa spółdzielczego[/link]. Nie rozstrzyga on jednak spraw, lecz jedynie bada zarzuty zawarte w skargach.
Jeżeli stwierdzi, że są zasadne, występuje z wnioskiem o przeprowadzenie lustracji lub żąda rozszerzenia lustracji obowiązkowej, którą każda spółdzielnia musi co pewien czas przeprowadzać. Zwraca się o to do związku rewizyjnego (jeżeli spółdzielnia do niego należy) lub Krajowej Rady Spółdzielczej (gdy spółdzielnia nie jest zrzeszona).