Ministerstwo Infrastruktury przygotowało raport w sprawie kontroli przez szefa resortu działalności spółdzielni mieszkaniowych w latach 2005 – 2010.
W tym czasie wpłynęło do niego 3150 skarg od spółdzielców. Mimo że ministerstwo zdecydowało się podjąć działanie w 2,4 tys. spraw, to tylko w 30 z nich dopatrzyło się ewidentnego naruszenia prawa i wystąpiło do związków rewizyjnych lub do Krajowej Rady Spółdzielczej o przeprowadzenie lustracji w danej spółdzielni. To efekt złych przepisów.
– [b]Najczęstszą formą łamania prawa było blokowanie przewłaszczania się spółdzielców, niepoddawanie się przez spółdzielnię lustracji oraz niestosowanie się do zaleceń polustracyjnych[/b] – wyjaśnia Barbara Akacka z Ministerstwa Infrastruktury.
To, że tylko w 30 sprawach zlecono lustrację, nie oznacza, że w pozostałych minister nie dopatrzył się niczego złego. Szkopuł w tym, że przepisy pozwalają mu zlecić lustrację, gdy stwierdzi, że doszło do złamania prawa. To zaś może zrobić tylko na podstawie informacji od spółdzielni i związku rewizyjnego, a trudno oczekiwać od prezesa spółdzielni, że będzie sam siebie oczerniał.
W takich wypadkach jedyne, co minister może zrobić, to zażądać rozszerzenia zakresu lustracji obowiązkowej, której każda spółdzielnia musi się poddać raz na trzy lata, o zagadnienia poruszone przez skarżących, a uznane przez niego za zasadne. Z raportu wynika, że wystąpił o to 2360 razy.