Jest miejsce na dalsze spadki cen mieszkań – twierdzą w najnowszym raporcie eksperci z Instytutu Ekonomicznego Narodowego Banku Polskiego. Zwracają uwagę, że deweloperzy stopniowo weryfikowali swoje oczekiwania co do możliwości sprzedaży mieszkań po wysokich cenach już w 2010 r., a rosnąca liczba niesprzedanych lokali skłaniała ich do obniżki stawek wywoławczych.
– Ograniczony popyt wśród kupujących, spadek dostępności kredytów, m.in. przez ograniczenia narzucone przez banki na skutek rekomendacji Komisji Nadzoru Finansowego – to zdaniem analityków NBP główne powody zmian cen na rynku mieszkań.
Deweloperów nie odstrasza to jednak od rozpoczynania nowych inwestycji. Duże firmy planują w tym roku budowę wielkich, kilkuetapowych osiedli, nawet na ponad tysiąc mieszkań (np. Gant Development, JW Construction, Echo Investment). Nie narzekają na popyt – zdaniem deweloperów jest stabilny.
Tymczasem – jak wynika z danych Tabeliofert.pl – na chętnych czeka dziś znacznie ponad 40 tysięcy nowych mieszkań na różnych etapach budowy, a zdolność kredytowa ich potencjalnych nabywców maleje. Poza tym – jak podał Główny Urząd Statystyczny – w 2010 r. firmy deweloperskie rozpoczęły o ponad 40 proc. więcej budów niż w 2009 r. – w sumie ponad 63 tys. lokali. W sytuacji, gdy podaż rośnie, a nabywców nie przybywa, ceny muszą być niższe – twierdzą analitycy.
– Mieszkania teraz budowane przez deweloperów są tańsze, bo inwestują oni na tańszych działkach, w gorszych lokalizacjach i oszczędzają na standardzie – przyznaje Jacek Bielecki, członek zarządu Polskiego Związku Firm Deweloperskich. – Jeśli presja na obniżki cen będzie większa, spadnie jakość wykonania.